Hiszpańska wojna domowa oczami demoliberałów



W ramach Dni Otwartych Funduszy Europejskich (sic!), 11. maja 2019 r. w sali audiowizualnej Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej odbyła się projekcja filmu w reżyserii Francesco Escribano i Lluísa Carrizo, znanego w Polsce pod tytułem „Dwie strony hiszpańskiej wojny domowej” (2016). Film wyświetlany był już wcześniej w październiku 2017 r. na VIII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Historycznych i Wojskowych, a w oryginalnej wersji językowej można też znaleźć go w odcinkach w internecie.

Na początek zaznaczmy, że polski tytuł jest mylący, będąc też zapewne po części źródłem nieuzasadnionej pozytywnej legendy otaczającej tę produkcję. Oryginalna nazwa filmu brzmi bowiem „España en dos trincheras: la Guerra Civil en color”, co dosłownie przetłumaczyć by należało jako „Hiszpania w dwóch okopach. Wojna domowa w kolorze”. Różnica jest o tyle istotna, że polscy dystrybutorzy, zmieniwszy de facto tytuł, sugerują że film po równo przedstawia racje obydwu walczących stron, co najpewniej miało przyciągnąć na pokazy prawicowych i konserwatywnych widzów. W rzeczywistości, nie znajdą oni w produkcji Minoria Absoluta dla siebie zbyt wiele interesującego.

Narracja nie rozkłada bynajmniej symetrycznie racji w konflikcie. Prowadzona jest z pozycji wyraźnie liberalnej, tak więc faworyzuje republikanów. Z filmu nie dowiemy się niemal nic o republikańskich prześladowaniach kleru katolickiego i profanowaniu obiektów katolickiego kultu, co wspomniane jest nieledwie raz, na dodatek umieszczone w usprawiedliwiającym takie działania kontekście. Niewiele też mówi się w filmie o zbrodniach wojennych republikanów, wspominając jedynie rozstrzeliwanie nacjonalistycznych aktywistów. Z historii wiemy tymczasem, że miały też miejsce tortury, znęcanie się, zgwałcenia, nie wspominając już o niszczeniu mienia, profanacjach obiektów sakralnych i rabunkach.

Widz nie dowie się też niczego o politycznych czystkach przeprowadzanych przez stalinowskie służby specjalne wśród komunistów. Strona republikańska przedstawiona jest jako chaotycznie działający amatorscy zapaleńcy-idealiści, pomija się jednak kontekst geopolityczny w postaci podminowania ówczesnej Europy przez sterowany z Moskwy międzynarodowy ruch komunistyczny, który z upływem czasu przejął niemal pełną kontrolę nad obozem republikańskim w Hiszpanii. Wspominane konflikty pomiędzy anarchistami i komunistami rozgrywają się niejako w historycznej i międzynarodowej próżni.

Nie mają dobrej prasy w filmie nacjonaliści; gdziekolwiek zwyciężają, tam pojawiają się zawsze ostrzeliwane i masakrowane kolumny uchodźców, pożary plądrowanych miast, zapłakane kobiety i dzieci, wychudzeni mężczyźni z zaciętymi twarzami, w geście nieprzejednania unoszący w górę zaciśnięte pięści. Republikańskim pozdrowieniem zwracają się ku kamerze nawet kilkuletnie dzieci. Oczywiście nigdzie nie pojawia się informacja, że to republikańskie materiały propagandowe.

Wyeksponowana zostaje rola cudzoziemskich formacji posiłkowych walczących u boku nacjonalistów; Niemcy przewożą zbuntowaną armię hiszpańską z Maroko na Półwysep Iberyjski, rajdami lotniczymi wspomagają ją w bitwach, licznie bombardują oblegany Madryt i później północ kraju, gdzie wreszcie dokonują słynnej masakry w baskijskiej Guernice. Wspomagający siły nacjonalistyczne Włosi neutralizują kontrolowaną przez republikanów flotę, zdobywają dla nacjonalistów Malagę, a później naciskają na przyspieszoną ofensywę na Barcelonę.

Eksponowana jest również rola hiszpańskiej Falangi, choć wyczekujący nieznanych materiałów z José Antonio Primo de Riverą przeżyją zawód: pojawia się on jedynie na kilka sekund, we fragmencie jedynego zachowanego nagrania filmowego z jego udziałem. Ani razu nie pada za to nazwa Requetés, według Jacka Bartyzela stanowiących jedną z głównych sił po stronie nacjonalistów. Środowisko karlistowskie wspomniane zostaje zaledwie bodaj raz, i to wyłącznie jako ruch polityczny opozycyjny wobec poprzedzających wojnę rządów lewicowych.

Zaskakujące może być przedstawienie strategii stosowanej przez Francisco Franco i towarzyszących temu kontrowersji. Przywódca „ostatniej krucjaty” przedstawiony jest tu jako z premedytacją opóźniający strategiczną rozprawę z przeciwnikiem, w celu wcześniejszego totalnego zdruzgotania go na płaszczyźnie moralnej i fizycznej. Dla celów głównie moralno-propagandowych nacjonaliści mieli w sierpniu 1936 r. opóźnić ofensywę na Madryt, zamiast tego odblokowując oblegany przez republikanów garnizon w Toledo. W następnym z kolei roku, po nieudanych próbach wzięcia szturmem Madrytu, nacjonaliści mieli skupić się na ofensywie na północy półwyspu, by wyczerpać republikanów fizycznie i pozbawić ich zaplecza materialnego.

Bitwa o Teruel, w styczniu 1938 r. zdobyte przejściowo przez republikanów, szybko jednak już po miesiącu odbite przez nacjonalistów, miała być według autorów filmu toczona głównie dla celów moralno-propagandowych. Republikanom chodziło o wykazanie, że zdolni są przejść do skutecznej ofensywy i zajmować nowe terytoria. Strategia F. Franco miała polegać na tym, by dowieść stronie republikańskiej że nie jest do takich działań zdolna - nawet za cenę walki o cele pozbawione same w sobie znaczenia strategicznego, jak w przypadku Teruel.

Podobne koncepcje stać miały za kwietniową ofensywą nacjonalistów w Aragonii, po której nie przeszli oni jednak do uderzenia na Barcelonę gdzie schronił się rząd republikański, lecz skierowali się na południe, w kierunku Walencji. Miało to wywołać nieprzychylne komentarze zarówno po stronie włoskich i niemieckich sojuszników F. Franco, jak i wśród jego własnych dowódców. Autorzy filmu tłumaczą te kroki późniejszego Caudillo de España, przywołując wspomnienia jednego z falangistów: F. Franco chciał odnieść zwycięstwo totalne, doszczętnie druzgocząc morale i fizyczny potencjał republikanów, stąd też zamiast dążyć do wymanewrowania ich i zmuszenia do kapitulacji jak kazałaby klasyczna sztuka wojenna, prowadził przedłużającą się wojnę na wyniszczenie.

Zdezorganizowani republikanie w maju 1938 r. rozpoczęli tymczasem starania o pokój. Niezależnie od tego, latem rozpoczęli pozbawioną większego strategicznego sensu ofensywę nad Ebro, co przerodziło się w najbardziej krwawą bitwę tej wojny, przeciągającą się niemal do końca roku. Początek 1939 r. to zdobycie przez nacjonalistów szturmem Barcelony, uznanie ich rządu przez Londyn i Paryż w lutym, pucz wojskowy w obozie republikańskim i nieudane komunistyczne powstanie przeciw niemu, wreszcie zaś wkroczenie przez siły frankistowskie do Madrytu pod koniec marca. Wspomina się też o losie licznych republikańskich uchodźców internowanych w obozach we Francji i o ewakuacji dzieci z terytorium republikańskiego do Związku Radzieckiego, skąd wiele nigdy już nie wróciło do Hiszpanii.

W filmie wspomina się często o udziale w walkach po stronie republikańskiej Brygad Międzynarodowych, nie mówi się jednak z jakich państw przybywali ochotnicy. Lewicowy nurt polskich patriotów również będzie zatem zawiedziony dziełem Francesco Escribano i Lluísa Carrizo, nazwa „Polska” nie pojawia się tam bowiem ani razu, a o „dąbrowszczakach” też nie ma ani słowa. W ogóle nie mówi się zresztą o całym kontekście lewicowej mobilizacji do „walki z faszyzmem”, popularnej przecież wśród ówczesnej flirtującej z marksizmem zachodniej inteligencji, i zapisanej dziełach choćby takich jej wybitnych przedstawicieli jak Ernest Hemingway, czy George Orwell. Nie sposób nie zauważyć, że jak na film liberalny jest to pominięcie dość rażące.

Na koniec warto wspomnieć o stronie technicznej; zespół hiszpańskich montażystów pracował nad filmem przez półtora roku, wykorzystując 450 zachowanych materiałów z wojny domowej. Efekt ich pracy nie wygląda zbyt przekonująco; kolory są nienaturalne, często zbyt jaskrawe, jeszcze częściej jednak zbyt pastelowe i po prostu za jasne. Ma się więc wrażenie, że ogląda się kolorowankę, a nie dokumentalny materiał filmowy. Lepiej by chyba było, gdyby film zmontowano w oparciu o niezmodyfikowane materiały czarno białe.

Filmu „España en dos trincheras: la Guerra Civil en color” nie polecam w zasadzie nikomu: człowiek prawicy znajdzie tu jedynie liberalną propagandę; uformowany ideowo lewicowiec zapewne nie znajdzie dla siebie nic interesującego, a same wyłącznie poprawne politycznie banały; osoba nie wiedząca natomiast zbyt wiele o hiszpańskiej wojnie domowej, zamiast dokumentu symetrycznie rozkładającego racje co sugerowałby polski tytuł, znajdzie standardową demoliberalną interpretację tych odległych wydarzeń – bynajmniej nie zachęcającą do dalszych, dokładniejszych studiów.

Ronald Lasecki

España en dos trincheras: la Guerra Civil en color”
gatunek: dokumentalny
reżyseria: Francesco Escribano, Lluís Carrizo
rok produkcji: 2016
kraj: Hiszpania
język: hiszpański
format: 2K Color
czas trwania: 100 minut

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Samozaoranie" Grzegorza Brauna

Dlaczego chrześcijańska prawica nie jest rozwiązaniem?

Antysystem istnieje