Konflikt w brazylijskiej elicie władzy
Eskaluje
konflikt w brazylijskiej elicie władzy. Powodem jest ideologiczny
fanatyzm wspierającego dotychczas prezydenta Jaira Bolsonaro,
osiadłego w USA neokonserwatywnego publicysty Olavo de Carvahlo.
Potyczki
na Twitterze
W okresie świąt wielkanocnych O. de Carvahlo nagrał
na YouTube kolejny filmik, gdzie zaatakował przedstawicieli
brazylijskiej armii w otoczeniu prezydenta, twierdząc że głowa
państwa znajduje się w knutej przez nich „sieci intryg”. Filmik
został umieszczony na koncie prezydenta J. Bolsonaro na Twitterze,
za którego prowadzenie odpowiada jego syn, Carlos Bolsonaro.
Szybko jednak zniknął z oficjalnego konta głowy państwa, by
pojawić się na prywatnym koncie syna prezydenta.
W
odpowiedzi wiceprezydent Brazylii, gen. Hamilton
Mourão, który już wcześniej
kilkukrotnie starł się z O. de Carvahlo, stwierdził że publicysta
stracił rozeznanie aktualnej rzeczywistości, nie rozumie co dzieje
się w Brazylii, i że powinien wrócić do dawnej profesji
astrologa. Publicysty bronił C. Bolsonaro, twierdząc iż jego
wypowiedzi “mają bardzo duże
odniesienie do tego, co dzieje się w Brazylii”.
W
spór zaangażował się sam prezydent J. Bolsonaro, za pośrednictwem
swojego rzecznika
Otávio do Rêgo
Barrosa
stwierdzając że “ostatnie
wypowiedzi (O.
de Carvahlo)
skierowane przeciwko członkom Władz Republiki nie służą
wyjątkowym wysilkom ani konsekwentnemu osiąganiu celów
zaporoponowanych w projekcie naszego rządu”.
Obecne starcie nie jest pierwszym konfliktem w
brazylijskiej elicie władzy wywołanym przez O. de Carvalho; w marcu
nazwał on gen. H. Mourão “idiotą”, stwierdzając że
prezydent otoczony jest przez “zdrajców”; wcześniej w serii
tweetów zaatakował dyrektora sekretariatu rządu ds. kontaktów z
parlamentem, gen. rez. Carlosa Alberto dos Santos Cruza,
twierdząc że jakoby “nie nadaje” się on do rządu; O. de
Carvalho nazywał również “zdrajcami” brazylijskich
deputowanych, którzy 16. stycznia udali się z oficjalną wizytą
do Chin będących największym partnerem handlowym Brazylii.
Kwestia bazy wojskowej USA
Inny
kryzys miał miejsce, gdy 4. stycznia mianowany za rekomendacją O.
de Carvalho i znajdujący się pod jego przemożnym wpływem
intelektualnym minister spraw zagranicznych Ernesto
Araújo,
ogłosił w imieniu prezydenta J. Bolsonaro gotowość
zainstalowania w Brazylii bazy wojskowej USA
i „pragnienie zwiększenia współpracy ze
Stanami Zjednoczonymi we wszystkich dziedzinach”.
Wywołało to nerwową reakcję armii, obawiającej się zwiększonej
penetracji Waszyngtonu w brazylijskiej Amazonii. Trzech brazylijskich
generałów i trzech wyższych oficerów wydało w imieniu sił
zbrojnych oświadczenie, że porozumienia tego rodzaju jak
projektowane przez E. Araújo uzasadnione mogą być jedynie w
przypadku występowania zagrożeń zewnętrznych przekraczających
zdolności obronne państwa brazylijskiego, tymczasem aktualnie
„jesteśmy dalecy od takiej sytuacji”.
Kwestia
prywatyzacji i polityki monetaryzmu
Kolejna
płaszczyzna sporu dotyczy prywatyzacji i dzieli wojskowych od
monetarystycznych i neoliberalnych fundamentalistów skupionych wokół
ministra gospodarki Paulo
Guedesa,
będącego wyznawcą ideologii tzw. “szkoły chicagowskiej”.
Starcie rozegrało się wokół obsady
resortu górnictwa i energii.
Prywatny kapitał dążył do obsadzenia kierownictwa ministerstwa
przez swojego nominata, jak miało to miejsce za rządów lewicowego
prezydenta Luiza
Inácio Luli da Silvy (2003-2011). Ostatecznie zwyciężyło
stanowisko wojskowych i ministrem, został adm. Bento
Costa Leite
Albuquerque Lima.
Wojskowi sprzeciwiają się też forsowanej przez P. Guedesa
prywatyzacji największej brazylijskiej firmy Petrobrás
odpowiedzialnej za
wydobycie i dystrybucję ropy naftowej. Scenariusz całkowitej
prywatyzacji jest mało prawdopodobny, ponieważ bez entuzjazmu
odnosi się do niego sam J. Bolsonaro, a przeciwna jest mu także
większość parlamentarna, każda próba w tym kierunku musiałaby
zatem doprowadzić do kryzysu politycznego. Ponadto, Petrobrás
odpowiada za eksploatację ocenianych jako największe z odkrytych w
XXI w. złóż
ropy na szelfie kontynentalnym
u wybrzeży Rio de Janeiro, ma zatem strategiczne znaczenie dla
bezpieczeństwa ekonomicznego Brazylii.
W
głębszej warstwie, odmienne są wizje rozwoju Brazylii wojskowych
oraz elementów ideologicznych (neokonserwatywnych i neoliberalnych)
skupionych wokół obecnego prezydenta. Siły zbrojne są rzecznikiem
„wielkiej strategii” narodowej emancypacji i geopolitycznej
projekcji w kierunku interioru oraz Amazonii. Wymaga ona
interwencjonizmu państwowego, śmiałych inwestycji
infrastrukturalnych, oraz uprzywilejowania interesu narodowego. W
odpowiedzi na ekspansję w otoczeniu J. Bolsonaro narracji
monetarystycznej i neoliberalnej, mianowany przez niego ministrem
obrony gen. rez. Fernando
Azevedo e Silva
podkreślił że za swoje zadanie uważa „zapewnienie
tlenu programom i projektom strategicznym wszystkich sił zbrojnych”,
niezależnie od problemów budżetowych. 4. kwietnia 2018 r., tak
więc jeszcze przed wyborem J. Bolsonaro na prezydenta państwa, gdy
programy prywatyzacyjne próbował realizować jego poprzednik na
stanowisku głowy państwa Michel Temer, dowódca wojsk lądowych
gen. Eduardo
Dias da Costa Villas
Bôas ostrzegł
na Twitterze że Siły Zbrojne „zachowują
czujność związaną ze swoją misją instytucjonalną”,
co odczytano jako groźbę zamachu stanu w wypadku naruszenia przez
politykę prywatyzacji i oszczędności budżetowych strategicznych
interesów państwa.
Pozycja
brazylijskiej armii
Siły
Zbrojne Brazylii (Forças Armadas
do Brasil, FA)
liczą 339 tys. żołnierzy i dysponują budżetem wysokości 22 mld.
dolarów, co stanowi 1,3% budżetu Brazylii. Jest to znacznie niższy
odsetek niż w sąsiedniej Kolumbii (3,4%), a także w Ekwadorze
(2,2%), Urugwaju (2%) oraz Chile (1,3%). Jest to również mniej niż
średnia dla państw Ameryki Łacińskiej, która w 2016 r. wynosiła
1,6%. Wojska Lądowe
(Exército
Brasileiro,
EB) liczą
sobie 220 tys żołnierzy, dysponując 581 czołgami, w tym 469
czołgami ciężkimi, oraz 100 śmigłowcami szturmowymi i
transportowymi. Marynarka Wojenna (Marinha
do Brasil,
MB) liczy 60
tys. marynarzy i 100 okrętów, w tym 5 okrętów podwodnych w
służbie czynnej, 8 fregat, 3 korwety, 1 śmigłowcowiec, 3 okręty
amfibijne, po 30 patrolowców morskich i rzecznych, oraz ok. 80
śmigłowców i niewielką flotę samolotów bojowych. Najsilniejszym
w regionalnym kontekście komponentem Sił Zbrojnych Brazylii są
Brazylijskie Siły Powietrzne (Força
Aérea Brasileira,
FAB) przewyższające siły powietrzne wszystkich pozostałych państw
Ameryki Łacińskiej zarówno pod względem liczebności, jak i siły
ognia. FAB liczą sobie 73 tys. żołnierzy i 770 statków
powietrznych. Za pośrednictwem przedsiębiorstwa lotniczego Embraer,
80% udziałów w dziale cywilnym ktorego administracja J. Bolsonaro
sprzedała w połowie stycznia jankeskiemu Boeingowi, są w stanie
samodzielnie zaopatrywać się w lekkie samoloty bojowe takie jak
Super Tucano, których posiadają ok. 200.
W
administracji prezydenta J. Bolsonaro wojskowi objęli m.in.
stanowiska wiceprezydenta, ministra obrony, ministra nauki i
technologii, ministra górnictwa i energii, kierownika rządowego
sekretariatu ds. stosunków z parlamentem. Ogólnie, na 22 ministrów
administracji J. Bolsonaro, siedmiu wywodzi się z wojska. Stanowi to
odsetek większy niż w niektórych rządach z okresu dyktatury
wojskowej 1964-1985. Wojskowi uzyskali więc w administracji nowego
prezydenta bardzo istotne wpływy i ich znaczenie będzie istotne dla
linii politycznej Brazylii najbliższych lat.
W
latach '90, w warunkach demoliberalnej niestabilności rządów i
kryzysu ekonomicznego, osłabło zaplecze ekonomiczne FA. Brazylijski
przemysł wojskowy zarzucić musiał wcześniejsze ambitne projekty.
Obecnie, jego towarami eksportowymi pozostają jedynie wspomniany
wyżej, produkowany przez Embraer lekki
samolot szturmowy Embraer EMB 314 Super Tucano
oraz produkowany przez Avibras Indústria Aerospacial system
wyrzutni rakietowych Astros II.
Projekty te opracowano odpowiednio w 1999 r. i 1983 r.
Mocarstwowe
projekty brazylijskiej armii
W
bardziej sprzyjających warunkach FA prowadziło ambitniejsze
projekty. Jednym z nich były tajne
badania nad opracowaniem własnej broni jądrowej
prowadzone w ramach programu Solimões, znanego też pod nazwą
Paralelo. Prekursorem programu był prezydent Juscelino Kubitschek
(1956-1961), który w październiku 1956 r. powołał Narodową
Komisję Energii Nuklearnej (Comissão
Nacional de Energia Nuclear, CNEN).
Badania
przyspieszyły po przewrocie wojskowym 1964 r. i dotyczyły dwóch
rodzajów bomb: większej - o mocy 20-30 kiloton, oraz mniejszej - o
mocy 12 kiloton. Program oficjalnie zamknięto w 1988 r. , a
prezydent Fernando Collor de Mello (1990-1992) w 1990 r. doprowadził
do likwidacji tajnego ośrodka Cachimbo w którym prowadzono badania.
Brazylia
realizowała też program budowy własnego okrętu
podwodnego o napędzie atomowym.
Prace rozpoczęto w 1979 r. i prowadzono w ośrodku Aramar
zatrudniającym ponad 2 tys. pracowników. 2. lutego 1996 r. ówczesny
minister marynarki, adm. Mauro Pereira ogłosił zawieszenie projektu
z powodu redukcji funduszy z budżetu. Od 2000 r. wojskowi naciskali
na wznowienie badań, decyzję taką blokowała jednak niechętna
większość parlamentarna. Starania armii zostały uwieńczone
powodzeniem dopiero w 2003 r., gdy prace rozpoczęto na nowo.
Polem
napięć w stosunkach z USA był brazylijski program
wzbogacania uranu.
Uruchomiono go w okresie dyktatury wojskowej jako program Atlantic,
został jednak zamknięty pod presją Waszyngtonu po ustąpieniu
wojskowych od władzy. W listopadzie 1996 r., pod nieobecność w
kraju prezydenta Fernando Henrique Cardoso (1995-2003), dowództwo
armii zmusiło wiceprezydenta Marco Maciela do akceptacji planu
budowy półmegawatowego eksperymentalnego reaktora grafitowego. Gdy
sprawa ujrzała światło dzienne, władze Brazylii musiały z niego
zrezygnować. Do programu wrócił prezydent L. I. Lula da Silva,
który w grudniu 2002 r. rozpoczął prace nad uruchomieniem fabryki
przemysłowego wzbogacania uranu w Resende, niedaleko od Rio de
Janeiro. Stany Zjednoczone AP naciskały na Brasílię, aby wpuściła
inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA),
Brazylijczycy jednak odmówili, zasłaniając się koniecznością
zachowania suwerenności oraz tajemnicy technologicznej. Spór
zakończono dopiero w 2004 r., gdy wpuszczono inspektorów do już
działającej fabryki.
Jeszcze
większy niepokój w Waszyngtonie wywołał uruchomiony w 1981 r. i
wart miliard USD program
kosmiczny
o nazwie Missão
Espacial Completa Brasileira
(MECB). Celem programu było wyprodukowanie rakiet zdolnych do
umieszczenia obiektów w Kosmosie. Zastosowania wojskowe mogą mieć
wyprodukowane w jego ramach rakiety Sonda IV oraz VLS (Veículo
Lançador de Satélites),
choć Brazylia oficjalnie zaprzecza ich militarnemu przeznaczeniu.
Prace nad tymi projektoami były jednak odpowiedzią na realizowany w
latach 1984-1991 argentyńsko-iracko-libijski program budowy rakiet
średniego zasięgu ziemia-ziemia Condor II. Od 1987 r. USA starały
się bezskutecznie zmusić Brazylię do przystąpienia do Systemu
Kontroli Technologii Rakietowych (Missile
Technology Control Regime,
MTCR) dającego Waszyngtonowi wgląd w brazylijski program rakietowy.
Naciskom tym poddały się dopiero rządy cywilne, zgłaszając
stosowny wniosek w lutym 1994 r., który został rozpatrzony
pozytywnie w październiku 1995 r.
Brazylia
ma ambicję stać się kolejnym po USA, Rosji, Ukrainie, Francji,
Chinach, Indiach, Izraelu i Japonii państwem świata zdolnym do
projektowania, tworzenia i wystrzeliwania statków kosmicznych. W
1994 r. pod naciskiem USA program kosmiczny odebrano jednak
wojskowym, tworząc specjalą cywilną Brazylijską Agencję
Kosmiczną (Agência
Espacial Brasileira,
AEB), która co prawda dysponuje własnym kosmodromem
(Centro
de Lançamento de Alcântara,
CLA) i ośrodkiem
rakietowym
w Barreira niedaleko Natalu (Centro
de Lançamento da Barreira do Inferno, CLBI),
lecz dotychczasowe próby wyniesienia satelity na orbitę zakończyły
się niepowodzeniem: 2. listopada 1997 r. i 11. grudnia 1999 r.
rakiety eksplodowały zaraz po starcie, zaś 22. sierpnia 2003 r.
doszło na dwa dni przed planowanym startem do eksplozji w CLA, w
wyniku czego zginęły 22 osoby.
Narodowa
Strategia Obrony
Ambicje
FA podsumowywała brazylijska Narodowa Strategia Obrony (Estratégia
Nacional de
Defesa,
END)
przyjęta w 2008 r. Elementy czysto wojskowe połączono tam z
projektami gospodarczymi, społecznymi i geopolitycznymi, zgodnie z
tradycją brazylijskiej myśli strategicznej rozwijanej w kręgach
wojskowych. W dokumencie tym możemy między innymi przeczytać, że
“Brazylia
nie będzie niepodległa, jeśli część narodu nie będzie
dysponowała środkami pozwalającymi uczyć się, pracować i
produkować”.
Współbrzmiało to z
aktywną
polityką
społeczną
L. I. Luli da Silvy, podobnie jak jego polityka
kontynentalnej integracji południowoamerykańskiej
z postulatami END, bu rzutować wpływy Brazylii poza jej granice,
oraz efektywnie kontolować Amazonię. W ramach powołanej w maju
2008 r. Unii Narodów Południowoamerykańskich (União
de Nações Sul-Americanas,
UNASUL) pojawily się warunki dla realizacji wspieranego przez wojsko
olbrzymiego państwowego programu
rozbudowy infrastruktury strategicznej:
budowy kanałów, autostrad, sieci transportowych, linii kolejowych,
węzłów komunikacyjnych, efektywnie wiążących w jeden
funkcjonalny organizm Brazylię oraz jej wewnętrzne i zewnętrzne
peryferie.
Plany
nakreślone w ramach END zakładały zaopatrzenie MB przez państwową
firmę Odebrecht
w okręty podwodne, 72 patrolowce, 18 fregat i dwa lotniskowce, oraz
sprzęt służący zabezpieczeniu złóż naftowych na szelfie u
wybrzeży Rio de Janeiro. Założony w 1944 r. jako firma budowlana
Odebrecht, po 1964 r. został przejęty przez wojskowych i
zdywersyfikował znacznie swoją działalność. Do 2010 r. został
jednym z najbardziej znaczących producentów przemysłu obronnego w
Brazylii. Faktyczne przejęcie firmy w okresie rządów cywilnych
przez Partię
Pracujących
(Partido
dos Trabalhadores,
PT), stanowiącą polityczne zaplecze L. I. Luli da Silvy, której
Odebrecht od lat już finansował kampanie wyborcze, doprowadziło
jednak do obniżenia efektywności zarządzania firmą i zachwiania
jej równowagi gospodarczej, wreszcie zaś uczyniło go jednym z
ośrodków niesławnej afery
korupcyjnej Petrobrásu
– często ocenianej jako największa afera korupcyjna w
dotychczasowej historii świata.
Afera
Petrobrásu postawiła pod znakiem zapytania realizację END; przed
2047 r. Brazylia posiadać miała 21 konwencjonalnych okrętów
podwodnych, 6 okrętów podwodnych o napędzie atomowym, oraz jeden
lotniskowiec, co uczyniłoby flotę MB największą flotą wojenną
Ameryki Południowej. Afera korupcyjna i kryzys gospodarczy kończący
rządy lewicy wypłukał
oszczędności budżetowe zaplanowane na realizację END,
którego założenia musiały ulec korekcie. Pierwszy atomowy okręt
podwodny Brazylia ma wedle obecnej wersji wyprodukować przed 2029
r., a nie przed 2023 r. jak pierwotnie zakładano. Dlatego wojskowi
pozytywnie przyjęli złożenie z urzędu prezydenckiego Dilmy
Rousseff w sierpniu 2016 r., wtrącenie L. I. Luli da Silvy do
więzienia w kwietniu 2018 r., a wreszcie wyborcze zwycięstwo i
objęcie prezydentury przez J. Bolsonaro.
Gdy
28. października 2018 r. J. Bolsonaro wygrał drugą turę wyborów
prezydenckich, tysiące osób wyszło na ulice brazylijskich miast
świętując “powrót wojskowych do władzy”, zaś przejeżdżający
przez miasto Niterói w stanie Rio de Janeiro konwój wojskowy
oklaskiwali kibice piłkarscy w barwach narodowych krzycząc “Nasz
sztandar nigdy nie będzie czerwony”,
na co siedzący na transporterach opancerzonych wojskowi wznosili w
geście pozdrowienia zaciśnięte pięści. 15 dni później,
wspominany już gen. E. Dias da Costa Villas Bôas w wywiadzie dla
największego brazylijskiego dziennika “Folha de São Paulo”
ocenił wybór J. Bolsonaro jako fakt “pozytywny”, stwierdzając
że “wyzwolił
on narodową energię, która wcześniej była tłamszona i nie mogła
dać o sobie znać”.
W tej samej wypowiedzi gen. E. Dias da Costa Villas Bôas dokonał
rewindykacji brazylijskiej doktryny strategicznej wyrażonej w END,
która jego zdaniem jest “doktryną rozwoju”, zapisane jest w
niej “poczucie wielkości”, oraz zawiera śmiały projekt dla
Brazylii. Wyraził też nadzieję, na jej pełniejszą realizację
przez administrację nowego prezydenta.
Strategia
kontra ideologia
Napięcia
pomiędzy wojskowymi i ideologiami w administracji J. Bolsonaro
dotyczą więc realizacji przez Brazylię “wielkiej
strategii”
- w rozumieniu w jakim studiom strategicznym przyswoili to pojęcie
gen. André
Beaufre (1902-1975) i sir Basil Henry Liddel Hart (1895-1970);
frakcja wojskowa opowiada się za realizacją „wielkiej strategii”,
gdy tymczasem frakcja ideologów chce bezwzględnego podporządkowania
Brazylii ośrodkowi północnoamerykańskiemu. Głębsza warstwa
sporu dotyczy cywilizacyjnej
i geopolitycznej orientacji Brazylii;
w brazylijskiej myśli geostrategicznej obecny jest element
pragmatycznego sojuszu z USA do czasu przekształcenia Brazylii z
talassokracji w tellurokrację, jednak nie na warunkach bezwarunkwego
podporządkowania północnoamerykańskiemu hegemonowi i z
zachowaniem wobec niego stosownego dystansu wynikającego m.in. z
obaw o naruszenie przez USA strategicznej suwerenności Brazylii w
regionie Amazonii. W dzisiejszych warunkach przejawia się to
niechęcią brazylijskich wojskowych wobec ewentualnej agresji USA
przeciw Wenezueli
i wciągnięcia w nią Brazylii, a także pragnieniem zachowania
wektora integracji południowoamerykańskiej i relacji z Chinami jako
elementów równoważących USA.
O. de Carvalho reprezentuje natomiast neokonserwatywny
kierunek w brazylijskiej elicie władzy, mający zaplecze przede
wszystkim w brazylijskiej społeczności ewangelikalnej.
Przedstawiciele tego kierunku są szczerze zafascynowani i wręcz
zakochani w USA, oraz chcieliby upodobnić do nich Brazylię
(gospodarczo, religijnie, cywilizacyjnie) tak bardzo, jak to tylko
możliwe, orientując południowoamerykański kraj bezwarunkowo na
Stany Zjednoczone AP, i podporządkowując go polityce i interesom
Waszyngtonu w tak dużym stopniu, jak tylko jankesi by sobie tego
zażyczyli.
Wybór Bolsonaro
Prezydent
J. Bolsonaro wywodzi się ze środowiska brazylijskich wojskowych i w
nim jest silnie osadzony, w ostatnich jednak latach uległ
ideologicznej fascynacji neokonserwatyzmem O. de Carvalho i
neoliberalizmem mianowanego ministrem gospodarki Paulo Guedesa. Wobec
narastania w jego administracji tarć pomiędzy neokonserwatystami i
neoliberałami z jednej strony, zaś pragmatycznymi sferami
wojskowymi i wielkokapitalistycznymi z drugiej strony, prezydent
będzie zapewne musiał wybrać pomiędzy bardziej suwerenistycznym
kursem
reprezentowanym przez tę drugą frakcję, a bezwzględnym
podporządkowaniem się USA
forsowanym przez pierwszą frakcję. Wybraniu kursu na podmiotowość
Brazylii z pewnością posłużyłoby odejscie od liberalnej
demokracji i zaprowadzenie konserwatywnej dyktatury wojskowej, choć
to akurat scenariusz praktycznie dziś nierealny.
Konflikt unaocznia też intelektualną słabość
Brazylii: gdyby szukać polskich odpowiedników dla O. de
Carvalho, to byliby nimi Wojciech Cejrowski i Mariusz “Max”
Kolonko. W Polsce są oni jednak uważani za błaznów i nie mają
przełożenia na linię polityczną nawet neokonserwatywnej i
jankesofilskiej władzy PiS. W Brazylii O. de Carvalho uznawany jest
powszechnie za “filozofa” i za osobę, która przełamała
intelektualną dominację lewicy, z jego komentarzami liczyć się
zaś muszą dowódcy armii i prezydent państwa.
Ronald Lasecki
(tekst ukazał się w tygodniku "Myśl Polska" nr 19-20(2239-2240)/2019)
(tekst ukazał się w tygodniku "Myśl Polska" nr 19-20(2239-2240)/2019)
Komentarze
Prześlij komentarz