Szczyt G20 w Johannesburgu to obraz świata jaki nastaje
Odbywający się w dniach 22-23 listopada w Johannesburgu 20. szczyt G20 wskazuje na trzy tendencje:
Po pierwsze, spada znaczenie multilateralizmu w stosunkach międzynarodowych. Na obradach nie będą obecni ani prezydent Chin Xi Jinping, ani prezydent USA Donald Trump ani prezydent Rosji Władimir Putin. Państwo Środka reprezentował będzie premier Li Qiang, co wpisuje się w tendencję Pekinu do przechodzenia od dyplomacji wielostronnej do dwustronnej i realizowania jej z kraju. Przywódca USA ma wrogi stosunek do władz w Pretorii, formaty wielostronne postrzega raczej jako obciążające niż użyteczne, dąży zatem do pomniejszenia ich wagi. Minęły już czasy, gdy Biden naciskał by do G20 dołączyła Unia Afrykańska. Na Władimirze Putinie ciąży nakaz aresztowania wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny i jego obecność na szczycie poddałaby presji władze Rainbow Nation, które utrzymują z Rosją przyjazne stosunki.
Po drugie, widoczne jest wyraźne pogorszenie stosunków między USA i RPA. Władze tej ostatniej od dawna bezskutecznie zabiegały o spotkanie z Trumpem, który ostatecznie wybrał spotkanie z saudyjskim następcą tronu 18 listopada. Zachęty jankeskiego Potentata by w USA osiedlali się szykanowani w Afryce Południowej Biali, naciski by RPA wycofała z ONZ oskarżenie Izraela o ludobójstwo w Gazie i cła nałożone na Pretorię są jednak wyrazem otwartej niechęci Trumpa wobec władz południowoafrykańskiego kraju. Obcięcie przez Waszyngton pomocy dla Pretorii utrudni władzom tej ostatniej walkę z trapiącą kraj epidemią AIDS. Władze w RPA odpowiedziały zbliżeniem z UE, co może poskutkować podpisaniem porozumienia o eksporcie minerałów krytycznego znaczenia już w nadchodzącym tygodniu. W tym samym czasie południowoafrykański minister komunikacji i technologii cyfrowych Solly Malatsi wykluczył jakiekolwiek ustępstwa wobec Starlinka próbującego wejść na rynek południowoafrykański.
Po trzecie, zaznacza się trend do wykorzystywania przez gospodarki wschodzące forów wielostronnych takich jak G20 do uzgodnień wzajemnych oraz z graczami średniej wagi w konkretnych sprawach. W tej ostatniej kwestii kluczowe jest stanowisko Unii Afrykańskiej, dążącej do osiągnięcia korzystniejszych warunków w sprawie długu kontynentalnego. Władze RPA zamierzają też forsować uzgodnienia dające pierwszeństwo korzyści lokalnym społecznościom i krajom w których znajdują się złoża minerałów krytycznego znaczenia. W zakresie uzgodnień wzajemnych pozostaje zaś neutralizowanie skutków katastrof naturalnych i transformacja ku czystej ekologicznie energetyce.
Jérémie Robert, doradca Emmanuela Macrona do spraw afrykańskich zapowiada chęć pomocy Francji w tym ostatnim zadaniu. Paryż stara się więc wypełnić lukę stworzoną przez USA obcinające programy pomocy finansowej, podnoszące taryfy celne i atakujące projekty przeciwdziałania ociepleniu klimatu, którego skutki już boleśnie dotykają wiele krajów półtoramiliardowego kontynentu. Finalnie zatem, bojkot pierwszego szczytu G20 który ma się odbyć w Afryce i pierwszego wydarzenia międzynarodowego tej rangi w RPA od czasu FIFA World Cup 2010, wpisuje się w tendencję ograniczania globalnych wpływów USA. Na szczycie będą bowiem obecni przywódcy Turcji, Brazylii i Indii.
Z drugiej strony, zabraknie przywódców Meksyku, Argentyny i Nigerii, nie można zatem szczytu uznać za sukces Cyrila Ramaphosy ani za projekt w pełni udany. Daje on jednak, niczym w soczewce, miniaturowy obraz świata jaki kształtuje się wokół nas.
Ronald Lasecki

Komentarze
Prześlij komentarz