Matka Ziemia i archetyp kobiecości a Kościół katolicki
Zorganizowany w
dniach 6-27 października Synod Biskupów dla Regionu Pan-Amazonii
zwrócił oczy katolików w Polsce ku mało u nas znanej Ameryce
Łacińskiej. Kontrowersje towarzyszące Synodowi wynikły na tle
zawarcia w jego dokumencie pracy (instrumentum laboris)
„Amazonia, nowe drogi dla Kościoła i dla ekologii integralnej”
zagadnień inkulturacji rzymskiego katolicyzmu w tradycjach
religijnych regionu, czego uwarunkowania są u nas rozumiane bardzo
słabo.
Dyskusja przybrała na sile szczególnie po odprawieniu w Ogrodach
Watykańskich, jeszcze przed rozpoczęciem Synodu, modlitwy w
obecności przywiezionej z Peru drewnianych figurek Matki Ziemi (w
języku keczua: Pacha Mamy). Figurki, umieszczone następnie w
rzymskim kościele Matki Bożej Szkaplerznej in Traspontina, zostały
po kryjomu wyniesione przez kilku konserwatywnych wiernych, którzy
wrzucili je później do Tybru, nagranie z całego zajścia umieścili
zaś na YouTube. W efekcie, papież Franciszek, jako odpowiedzialny
biskup diecezji rzymskiej, poprosił o wybaczenie wszystkich
obrażonych tym postępkiem.
Środowiska
katolickie podzieliły się jednak zarówno na tle stosunku do
opisanego incydentu, jak i do synodalnych rekomendacji (do których
papież ustosunkuje się w stosownej adhortacji najprawdopodobniej do
końca tego roku). Reformiści katoliccy, tacy jak posługujący w
regionie Amazonii kardynał Pedro
Barreto oraz
przedstawiciele kleru
niemieckiego, wyrazili
satysfakcję z ustaleń Synodu i zapowiedzieli ich realizację
również poza regionem z myślą o którym zostały powzięte.
Integryści, wśród których znaleźli się m.in. brazylijski biskup
José Luis Azcona
Hermoso,
niemieccy kardynałowie Walter
Brandmüller
i Gerhard
Müller,
jankeski kardynał Raymond
Burke,
kazachstański biskup Athanasius
Schneider
i inni, przestrzegali przed odejściem od katolickiej ortodoksji.
Bardziej zniuansowane stanowisko zajęli gwinejski kardynał Robert
Sarah
i wenezuelski kardynał Jorge
Urosa,
przestrzegający przed wykorzystaniem Synodu przez liberalną frakcję
w Kościele do forsowania własnego, reformistycznego programu,
rozdzielając przy tym umiarkowanie pozytywnie ocenianą kwestię
inkulturacji katolicyzmu w Amazonii od kwestii eklezjologicznych i
misjologicznych, w których zajęli stanowisko bardziej sceptyczne.
Dyskusję
można sprowadzić do ogólnego mianownika relacji
między rzymskim katolicyzmem a pogaństwem.
Symbolem tego były kontrowersje dotyczące figurek Matki Ziemi.
Niewątpliwie rację mają krytykujący wprowadzenie Jej kultu do
obrzędowości katolickiej jako odejście od katolickiej ortodoksji.
Warto mieć jednak świadomość specyfiki religijności Ameryki
Łacińskiej, z którego to regionu wywodzi się wszak, i którego
osobliwości zatem zapewne dobrze rozumie, obecny papież Kościoła
rzymskiego. Powszechnym zjawiskiem jest tam synkretyzm
religijny,
w ramach którego występują obok siebie (synkretyzm
równoległy)
lub łączone są (synkretyzm
zintegrowany)
religijne treści prekolumbijskie i katolickie. Literatura nazywa to
zjawisko „chrystopogaństwem”,
„katolicyzmem
ludowym”,
lub „katolicyzmem
indiańskim”.
Dwa najbardziej emblematyczne jego przypadki związane są z
dziedzictwem dwóch największych państw prekolumbijskich –
imperium Azteków i imperium Inków.
Matka
Boża z Guadelupe
„Najbardziej
znanym przykładem jest meksykańskie sanktuarium Madonny z
Guadelupe, którą Indianie nazywają Naszą Panią Tonantzin”1.
Bazylika jest największym katolickim ośrodkiem pielgrzymkowym na
świecie. Wzniesiona została na ruinach pogańskiej świątyni na
wzgórzu Tepeyac, zburzonej przez hiszpańskich konkwistadorów.
„Działający w Ameryce Łacińskiej Kościół w istotnym stopniu
podlegał w tamtych czasach Koronie, co ułatwiało wprowadzenie
nowej wiary, gdyż odbywało się to często przy wsparciu wojska. W
Nowej Hiszpanii (tzn. w dzisiejszym Meksyku – R.L.) Indian
gromadzono na placach, przedstawiano im zasady wiary i masowo
udzielano chrztu. (…) Świątynie starano się burzyć w obecności
Indian, wierząc, że wzbudzi to wśród miejscowej ludności
przekonanie o bezsilności czczonych przez nich bogów. Na miejscu
świątyń wznoszono kościoły (…), słusznie uważając, że
przyczyni się to do szybszego zaakceptowania nowej religii.”2
Tonantzin, w języku nahuatl którym posługiwali się
Aztekowie, oznacza Boginię-Matkę. Uważana ona jest przez wiernych
za jedno z wcieleń azteckiej bogini Coatlique, czyli Matki Ziemi,
będącej azteckim ujęciem uniwersalnego archetypu kobiecości. Gdy
pewnego dnia na łono Coatlique opadł obłok puchu, poczuła że
jest w ciąży. Wkrótce urodziła Huitzilopochtli – boga wojny i
Słońca, uznawanego przez Azteków za bóstwo opiekuńcze ich ludu.
Wprowadzenie przez Hiszpanów figury Maryi – Matki Boskiej która
dziewiczo zaszła w ciążę, oraz zbudowanie Jej sanktuarium na
miejscu dawnej świątyni Tonantzin, umożliwiło sprawną
akulturację nowej wiary.
Narodziny synkretycznej religii meksykańskiej
Kwestię bolesnych narodzin synkretycznej duchowości meksykańskiej
podejmuje doskonały nakręcony w tym kraju film „La Otra
Conquista” (2000) w reżyserii Salvadora Carrasco. Opowiada on
dzieje Topiltzina – syna cesarza Montezumy z nieprawego łoża. W
maju 1520 r. udaje mu się przeżyć masakrę w Wielkiej Świątyni w
Tenochtitlan, na jego oczach rozpada się jednak świat cywilizacji i
wierzeń jego ludu. W sześć lat później, Topiltzin wciąż
skrycie pielęgnuje w podziemiach dawnej stolicy kult Tonantzin,
składając jej krwawe ofiary z ludzi. Gdy utajone miejsce kultu
odkrywają Hiszpanie, Topiltzin ratuje życie jedynie dzięki oddaniu
się Maryi upostaciowionej w przyniesionej przez towarzyszącego
konkwistadorom misjonarza Jej drewnianej figurze, oraz – jak
zaczyna wierzyć – dzięki Jej opiece i wstawiennictwu. Maryja
towarzyszy następnie Topiltzinowi w przepełnionym cierpieniem
„oczyszczeniu z grzechów” i „nawróceniu” go na
chrześcijaństwo.
Kolejne pięć lat Topiltzin – tym razem już pod nadanym mu na
chrzcie imieniem Tomása – spędza zamknięty we franciszkańskim
klasztorze Naszej Jasnej Pani, pod nadzorem zakonnika poruczonego
przez samego Hernando Cortésa. do czuwania nad jego wiarą.
Tymczasem jednak, w Tomásie nie daje się stłamsić duch jego
macierzystej rasy. Chłopak cierpi i choruje z tęsknoty za utraconą
cywilizacją, ludem i światem duchowym, od których próbują odciąć
go misjonarze. Matka Boska płacze nad jego losem, ale też w Jej
postaci wraca do niego Tonantzin – uniwersalny archetyp
Bogini-Matki. Dzieciątko spadające z rąk Maryi-Tonatzin w objęcia
Tomása-Topiltzina przybiera rysy wyczekiwanego męskiego potomka
przerwanego hiszpańskim podbojem królewskiego rodu Azteków. W
obrzędach katolickich coraz mocniej zdają się być widoczne
elementy dawnej azteckiej liturgii.
Maryja-Tonantzin
obecna w drewnianej figurze która uratowała Tomásowi życie, staje
się dla niego ratunkiem przed załamaniem z żalu po utraconym
świecie. W złączeniu się z Matką-Ziemią chłopak widzi ostatnią
szansę na uratowanie swej okaleczonej duszy, ostatni czynnik łączący
go z prawdziwym światem. Na nic zdadzą się starania sprawującego
nad młodym człowiekiem duchową pieczę ojca Diego – gdy figura
Maryi nawiedzi klasztor Naszej Jasnej Pani, dla zamkniętego w swojej
celi Tomása rozpocznie się czas jego własnej „konkwisty”.
Mądry ojciec Diego nie stanie mu na drodze, bo zrozumie –
katolicyzm w Indiach Hiszpańskich, by zostać przyjętym, musi
wkomponować się w rodzimą perspektywę metafizyczną i wrażliwość
duchową3.
Zadanie
inkulturacji przedstawia przy tym trudność raczej z powodu
doktrynalnych ograniczeń ze strony europejskich misjonarzy, niż
wrażliwości religijnej Azteków, w którą harmonijnie zdawał się
wkomponowywać barokowy śródziemnomorski katolicyzm. „Łączeniu
się obu religii sprzyjały pewne zewnętrzne podobieństwa
katolicyzmu i religii prekolumbijskich. W Mezoameryce i regionie
andyjskim istniały świątynie, ołtarze i wizerunki bogów, ważną
rolę w społeczeństwie pełniła warstwa kapłanów
odpowiedzialnych za odprawianie rytuałów i kontakt ze światem
nadprzyrodzonym. Znane były pojęcie duszy, podobne do chrztu
ceremonie rytualnego oczyszczenia, istniał obowiązek spowiedzi i
zachowywania postów, pielgrzymowano do miejsc otoczonych kultem.
Ludzie brali aktywny udział w bardzo widowiskowych ceremoniach
religijnych, świat nadprzyrodzony składał się z różnych
przestrzeni, istniała hierarchia bogów. Były nawet podobne symbole
– monstrancja przypominała wizerunki czczonego słońca, popularne
było wyobrażenie krzyża związanego z symboliką wszechświata.
Nakładanie się świąt i rytuałów było łatwiejsze w
Mezoameryce, gdyż cykl meteorologiczny był podobny do
europejskiego. Wielkanoc to czas odrodzenia się przyrody i
jednocześnie wydarzenie symbolizujące nowy początek. Nic zatem
dziwnego, że niektóre tańce związane z kultami płodności
oznaczające radość z nadchodzących zmian, zostały połączone z
obchodami Wielkiego Tygodnia”4.
Madonna
z Copacabana
Podobnie
sytuacja przedstawia się w przypadku regionu andyjskiego, gdzie
uniwersalny duchowy archetyp chtonicznej kobiecości manifestował
się w osobie Pacha Mamy (w języku keczua oznacza to Matkę Ziemię).
„Pacha Mama, Matka-Ziemia, Pani Świata, a może Pani Kosmosu,
utożsamiana także z Księżycem oraz z Panną Marią, w mitologii
andyjskiej i inkaskiej jest dziś postacią niezwykle ważną. Jak
już wspomnieliśmy, tak ważną, że niektórzy teologowie proponują
uznanie jej kultu za część andyjskiego rytu w Kościele
katolickim” - pisali dwaj polscy badacze cywilizacji inkaskiej już
w 2006 r.5
Jak wszystkie postacie inkaskiej mitologii, Pacha Mama jest osobą
manifestującą się pod wieloma postaciami, podobnie jak
chrześcijańska Maryja objawia się pod postaciami czczonych w
różnych miejscach Madonn.
W
Boliwii za jedną z takich manifestacji uznawana jest patronująca
współcześnie temu krajowi Nasza Pani z Copacabana nad jeziorem
Titicaca. Jej kalwaria i sanktuarium wzniesione zostały na miejscu
dawnej inkaskiej Świątyni Słońca, utożsamiany ze Słońcem bóg
Inti był zaś opiekunem ludu inkaskiego na podobnej zasadzie, jak
Huitzilopochtli był opiekunem Azteków. „Na pobliskich wyspach
Słońca i Księżyca w czasach inkaskich wznosiły się sanktuaria,
do których przybywały tysiące ludzi. Dziś także wędrują, ale
do Madonny – patronki Boliwii”6.
Zachował się do dziś namalowany w XVIII w. przez anonimowego
autora obraz Madonny z
Cerro Rico,
przedstawiający Maryję jako Matkę Ziemię; górują nad Nią
Bóg-Ojciec, Syn Boży i Duch Święty koronujący ją na Panią
Świata; u Jej podnóża stoją dostojnicy świeccy i kościelni oraz
leży glob ziemski; „mieszka w tej Świętej Ziemi, w głębinach
pod powierzchnią w trzech osobach – Ziemia Świata, Matka Świata
i Księżniczka Świata. Ziemia żyje, a na niej żyjemy my wszyscy,
i światowcy, i chrześcijanie. Peruwiańczycy ją pozdrawiają. Na
jej powierzchni pracując, mieszkamy. Jako nasza matka nas karmi i
chowa. Ale nasze matki umierają, a Ziemia nie umiera. Gdy umieramy,
przepadamy w Ziemi, która nas połyka. Chowa nas jak nasza matka,
jak własne dzieci. Jej włosy rosną, to trawa. To jej wełna dla
zwierząt. Zwierzęta tą trawą żyją”7
tłumaczył pytany przez badaczy mieszkaniec dzisiejszej Boliwii.
Na
obrazie Madonny z Cerro Rico widzimy dłonie i głowę Maryi
wyłaniające się z góry, na powierzchni której pracują ludzie.
Artysta zobrazował w ten sposób górniczą i rolną gospodarkę
Górnego Peru z czasów imperium hiszpańskiego. To tam znajdowała
się bowiem słynna kopalnia srebra Potosí,
zasilająca w kruszec całe imperium. Na powierzchni góry będącej
ciałem Maryi-Matki Ziemi widzimy zatem wejścia do sztolni, dymarki,
ale też drogi, zwierzęta i rolników obrabiających ziemię. Pacha
Mama reprezentuje pierwiastek chtoniczny, rodzi płody rolne takie
jak będące na Altiplano podstawowym pożywieniem ziemniaki, ale też
dzieli się z górnikami skrywanymi w swym wnętrzu bogactwami i daje
schronienie – to z niej pochodzi glina, z której Peruwiańczycy
wznoszą swoje domostwa. Nie wolno jedynie dotykać Jej na dzień
Zwiastowania, na Świętego Jana, w pierwszych dniach sierpnia oraz
na Wielki Tydzień – ze względu na to, co dzieje się wtedy z
Chrystusem. Matka-Ziemia złości się, gdy dotykają ją w te
zastrzeżone dni. Mężczyznę znad jeziora Urcos, który zwykł był
pracować w dzień Zwiastowania, woda zabrała razem z jego bykami.
Jak wszystkie bóstwa peruwiańskie, Pacha Mamę wyobraża
wzniesienie górskie; „Indianie od czasów prekolumbijskich wędrują
do miejsc, gdzie obecność bogów jest wyczuwalna (na szczyty gór,
do jaskiń). Proszą tam bogów i świętych katolickich o deszcz i
obfite plony, składają ofiary, palą świece i kadzidła. W Peru,
Boliwii, Argentynie i Chile na początku sierpnia odbywa się
corpachada
– rytuał karmienia czczonej od tysięcy lat Pacha Mamy – Matki
Ziemi”8.
Archetyp
Bogini-Matki
Widzimy
zatem, że kult Matki-Ziemi obecny jest w religii latynoamerykańskiej
od zawsze, analogicznie jak obecny jest w każdej naprawdę
tradycyjnej religii. Na zasadzie synkretyzmu zintegrowanego lub
synkretyzmu równoległego ma też swoje miejsce w katolicyzmie
latynoamerykańskim od samego zarania obecności chrześcijaństwa w
tym regionie świata. W najważniejszych ośrodkach cywilizacyjnych
prekolumbijskiej Ameryki, najważniejsze ośrodki kultu maryjnego są
zarazem ośrodkami kultu Matki-Ziemi. Pochodzący z Ameryki
Południowej papież Franciszek jest zapewne tego wszystkiego świadom
dużo lepiej niż urodzeni w Europie integryści katoliccy9.
Wydaje się jednak, że nawet ci ostatni byliby w stanie zaakceptować
kult Maryi jako Matki Ziemi, tak jak została Ona przedstawiona na
omówionym wyżej obrazie. Problemem, z punktu widzenia ortodoksji
katolickiej, staje się odwrócenie tej relacji i kult Matki Ziemi
jako kult Maryi, tak więc sytuacja gdy pod imieniem Maryi czci się
nie konkretną postać biblijną, tylko uniwersalny archetyp
kobiecości.
Drewniane
figurki Pacha Mamy przywiezione do Rzymu na Synod Amazoński
przedstawiały Ją nie jako Maryję, lecz jako Matkę Życia i
boginię Płodności, czego symbolem było dziecko ukryte w łonie i
jędrne, mleczne piersi. Z osobą i chrześcijańskim wizerunkiem
Maryi nie miało to wiele wspólnego, acz zapewne w opinii wielu
mieszkańców Ameryki Łacińskiej znana w chrześcijaństwie Maryja
jest jedną z manifestacji rozleglej pojmowanej Bogini-Matki
reprezentującej uniwersalnie prawdziwy archetyp kobiecości. Dla
tych wszystkich wiernych zbezczeszczenie figurek Pacha Mamy było
zapewne obraźliwe i to do nich między innymi skierowane były
przeprosiny papieża. A osób takich w południowoamerykańskiej
ojczyźnie Franciszka wcale nie jest mało.
Mnie
osobiście zdecydowanie bliższe jest takie „perenialne”
podejście, w ramach którego mieści się latynoamerykański
synkretyzm religijny. Na Synod Amazoński spoglądam więc z
umiarkowaną sympatią, choć nie bez zastrzeżeń wyrażonych
trafnie choćby przez kardynałów R. Sarah i J. Urosa. Ciekawym
punktem odniesienia dla rozważania zasygnalizowanego tu problemu,
mogłaby być, moim zdaniem, książka dr Clarissy
Pinkoli Estés (ur.
1945) „Oswobodzenie Silnej Kobiety. Nieskalana miłość Matki
Uwielbionej do dzikiej duszy”, która jest w istocie zbiorem
osobistych refleksji, samodzielnie ułożonych modlitw i poezji
skierowanych przez autorkę do Maryi. W swej zewnętrznej formie
adresatką jest Madonna z Guadelupe, której podobiznę buduje u
siebie w przydomowym ogródku autorka. C. Pinkola Estés jest jednak
jungowskim psychologiem głębi, naukowo zajmującą się
interpretacją mitów celtyckich, romańskich i mitologii rdzennych
Amerykanów w świetle teorii archetypów. Katolicka Matka Boska
nabiera więc w jej wywodzie treści znacznie głębszej niż w samym
katolicyzmie: staje się uosobieniem archetypu kobiecości,
konkretyzacją Świętej Bogini.
Ta
Kobieca Zasada dla autorki „Biegnącej z Wilkami” przybiera
postać Matki Bożej z Guadelupe. Równie dobrze może jednak być
Matką Życia, Matką-Ziemią, Mokoszą, Boginią Płodności,
Madonną z Copacabana lub występować pod innymi jeszcze imionami i
postaciami. Jest jednością w wielości. Obecna jest w każdej
przydrożnej kapliczce, w każdym domowym ołtarzyku, w każdym
medalionie. To Kobiece Arche różnorodnie objawiające się różnym
ludom w różnych epokach i krajach. C. Pinkola Estés widzi Ją
tak, jak widział ją Topiltzin-Tomás z filmu S. Carrasco.
Interpretacja
taka jest, oczywiście, co najmniej problematyczna w świetle
katolickiej ortodoksji, obecność figurek Pacha Mamy w Ogrodach
Watykańskich, jeśli znalazły się tam one w wyniku przemyślanej
na płaszczyźnie metafizycznej decyzji, zdaje się wskazywać, że,
być może, papież i przynajmniej niektórzy przedstawiciele elity
watykańskiej ku takiemu rozumieniu się skłaniają. Z perspektywy
tradycjonalizmu integralnego należałoby fakt taki ocenić
pozytywnie.
Ronald
Lasecki
1T.
Walendziak, Synkretyzm religijny,
[w:] M. F. Gawrycki (red), Dzieje kultury
latynoamerykańskiej, Wydawnictwo
Naukowe PWN, Warszawa 2009, s. 252
2Ibid.,
s. 247.
3Dziś
te same zależności rozumie brazylijski kardynał Cláudio
Hummes, który w maju 2019 r. powie że Amazonia potrzebuje swojego
własnego Kościoła, „z twarzą amazońską, także z twarzą
tubylczą”, nie zaś „europejskiego Kościoła przeniesionego do
Amazonii”.
4Ibidem,
s. 251-252.
5J.
Szemiński, M. Ziółkowski, Mity, rytuały i polityka Inków,
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2006, s. 308.
6T.
Walendziak, dz. cyt., s. 252.
7J.
Szemiński, M. Ziółkowski, dz. cyt., s. 308-309.
8T.
Walendziak, dz. cyt., s. 252.
9Grupa
ta w ogóle jest mało uwrażliwiona na subtelności symbolizmu i
różnorodność kulturową – nawet w obrębie swego własnego
Kościoła; gdy w 2000 r. papież Jan Paweł II sfotografowany
został w Palestynie na tle krzyża Św. Piotra, również w Polsce
wśród tej grupy wiernych nie brakowało głosów interpretujących
ten fakt jako deklarację satanizmu ze strony głowy Kościoła.
Przeklejeje Ci komentarze z innego miejsca; dodam jedynie,ze wydaje sie,ze takie figury powinny byly zostać egzorcyzmowane, a co do uwrazliwienia na symbolike-uzywajac krzyza sw.Piotra nalezaloby miec na uwadze takze wrazliwosc europejskich katolikow i...mozliwosci wrogiego przejecia.To jest newralgiczna sfera,w ktorej zmagaja sie byty subtelne,wieksze od mozliwosci naszego pojmowania i poza kontrolą najpieczolowiciej poslugujacych sie znakiem.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za uchybienia jezykowe i stylistycze,ale pisane z b.slabego sprzetu,do tego na goraco:Nie uwzgledniles zastrzezen tych,ktorzy zauwazaja,ze wykretne uzasadnienia nie wskazuja na wole utzsamienia z Bytem; no,i na, hm, zeswiecczajacy immanentyzm przedstawien nagosci,zwlaszcza tych mozliwych w kulturze zachodniej (nie wspominajac,ze byc moze jest ono obiektywnie niepozadane i zatrzymujace na nizszych rejonach bytu/warstwach swiadomosci w obliczu objawionych okolicznosci,w jakich "poznali,ze byli nadzy"poznali.Ale to raczej na dluzszy tekst...myślę,że "mleczne"w zupelnosci wystarczyło.Mysle w tym kontekście o ewangelicznym pozdrowieniu "blogoslawionego łona,ktore Cie nosiło i piersi,ktore ssales"-ale ono wyszlo jednak z ust kobiety,ktorej jeszcze nie objawia sie pelnia Kobiety-po Wniebowzieciu...temat frapujacy:sztuka swieta.synteza judeochrzescijanstwa,ktorego wytworem jest pornoia i prymitywnej zmyslowosci moze nie wystarczyc.Na Zachodzie tworzy sie za to obecnie mangowe przetworzenia Madonny,dziewczecia z atrybutami,tak jak na Wschodzie scisle "rasowe",podczas gdy Ona powinna byc i wieczna,i jednoczaca wszystkie rasy.To sie zaczelo wraz z renesansowymi Madonnami z pozujacych lukrecji,kochanek mistrzow zdjetych,a ostatecznie przegnilo w akademizmie,ktorego "wysubtelnienie"nie jest podniesiem,tylko wyostrzeniem momentu dzialania bodzca i polukrowaniem go,pociagnieciem rozowym werniksem,by tym mocniej dzialal,upupiajaco zaklinajac w puerylizmie.Protoplasta playboya.To jest zwiedzenie,symulakrum,pulapka; zupelnie nie o to chodzi w pieknie,ktore musi wiazac sie z cierpieniem zdobywania sobie wylacznosci,towarzyszeniem az do utozsamiajacego przebostwienia.Falszywa,zla sztuka jest w istocie kontrinicjacyjna."Piekno jeno grozy jest poczatkiem",jak napisal Rilke.Dodam jeszcze a propos tego,co wspomniales na fb; swieci w ekstazie ukazani w momencie fizycznego przenikniecia na wskroś łaska-ale w szatach udrapowanych,a nie w "wydobywajacych",podkreslajacych i zatrzymujacych na reakcji fizjologicznej w ciele na to dotkniecie.Podobnie z nagoscia kobieca w sztuce sakralnej (a taka powinna byc kazda sztuka de facto): sam zwracasz uwagę naturalnie na akcydens; wydobycie wiec wlasciwosci archetypu w dzialaniu zdaje sie wiec mozliwe tylko w rytualnej funkcji karmienia,ktore jakby ponownie "woaluje"owze akcydens,procz dodatkowych osłon.
Usuń