Jean Raspail - Król zza morza
Insurection: Szczególnie
w „La Hache des steppes” opowiada Pan o swoich podróżach w
poszukiwaniu zapomnianych ludów i ich „ostatnich żyjących
przedstawicieli, którzy wciąż pamiętają”. „Król zza
morza”jest sposobem na złączenie nas we śnie z naszą narodową
imaginacją, nim będzie za późno?
Jean Raspail: Tym,
co mnie przeraża, jest zupełne usunięcie idei rojalistycznej z
francuskiej imaginacji. Uganiamy się za magazynami typu „Gala”
lub „Point de Vue”, ale nie ma to z nią nic wspólnego. Ten
entuzjazm wobec królów i rodzin panujących jest entuzjazmem
midynetki. Jeśli królewskość miała by zajmować taki poziom, to
wszystko to należałoby zastopować.
Insurection: Maurras
zdefiniował cywilizację jako dziedzictwo i jego transmisję. Jaką
rolę przypisuje Pan literaturze w takiej transmisji?
Jean Raspail: W
istocie, to, co się dziedziczy, odgrywa zasadniczą rolę.
Transmisja dziedzictwa nie odbędzie się za pośrednictwem środków
masowego przekazu. Transmisja cywilizacji francuskiej musi odbywać
się za pośrednictwem literatury. W tym sensie, jestem przekonany,
że powieść jest potrzebna. Jesteśmy zalewani eseistyką
traktującą o wszystkim i o niczym. Atrament przelewają wszyscy
politycy. Myślę, że forma powieściowa pozwala na formuły mniej
dydaktyczne, a bardziej swobodne. Powieść przeznaczona jest, by na
równi kształcić i bawić. Dziś, autorzy tacy jak François
Taillandier czy Houellebecq, reprezentują ten nurt powieści. Jest
to również sposób, by mówić o czymś, gdy jesteśmy czymś
zniechęceni...
Insurection: Jak
w przypadku „Sire”, Pańska powieść jest też wyznaniem wiary.
Czy jest również deklaracją nadziei?
Jean Raspail: Z
całą pewnością. Nadal istnieje wielka rzesza ludzi, spoza
zaangażowanego rdzenia, którzy, na dnie swych serc i dusz, czują,
nie dając temu wyrazu, że czegoś im brakuje. Jest tam pustka.
Władza ma w sobie coś sakralnego. Ludzi należy podnosić z ich
nieszczęsnego poziomu. Blask świętości wyrasta ponad człowieka.
Zapewnia to nawet nie tyle królewska władza, co królewska
obecność.
Insurection: Kończy
Pan swoją pracę, wzywając do powstania przeciwko nowemu porządkowi
światowemu. Jean Raspail generałem?
Jean Raspail:
Nie. Nie jestem teoretykiem. Jestem pisarzem, powieściopisarzem,
który ma swoje przekonania. Jestem przekonany, że wobec olbrzymiej
presji środków masowego przekazu narzucających mdły kompromis,
maleńkie minimum gwarantujące postęp, religię, komfort, jeśli
ktoś chce przetrwania kraju, należy znaleźć formułę dla
powstania. Niekoniecznie zbrojnego. Ale prawdziwego powstania.
Odmowy. Bez tajnych zebrań. Tym, co mnie zaprząta, jest równoległe
królestwo, którego to zagadnienia dotknąłem w tym utworze.
Zastanawiam się, czy w XXI wieku, król, chcący być uznanym za
króla Francji, nie powinien skryć się na wygnaniu, w jakiegoś
rodzaju zaroślach, i jednoczyć, niemal skrycie, to, co pozostało
zdrowe w kraju. W tym kraju brak jest siły moralnej. Wszystko obraca
się wokół ekonomii. Powinien istnieć ktoś, kto by to wszystko
jednoczył. Potrzebne są działania symboliczne i powstańcze.
Insurection: Kończąc
z tymi wezwaniami do Księcia, jakich rad udzieliłby Pan
dwudziestoletniemu rojaliście?
Jean Raspail: Ma
wielkie szczęście, że jest rojalistą. To jedyne stanowisko, przy
którym można trwać. Jest nawet „wygodne”. Zajmując je,
człowiek czuje się dobrze, nie jest w sprzeczności z samym sobą.
I nie jest to jedynie stanowisko polityczne. Jest to również
stanowisko religijne, filozoficzne, etyczne. Jest niemalże całym
sposobem życia i myślenia. Jest całościowe. W każdym razie, póki
co, nie ma Boga, ani nie ma króla. Nadzieja, że wszystko ulegnie
odwróceniu, to inna kwestia... Tymczasem, można trochę pomóc
swemu księciu.
(zebrał
David Sellos)
Pierwodruk: „Insurrection”,
2000.
Źródło:
http://jeanraspail.free.fr/divers.htm
(16.06.2020)
Tłumaczenie z języka francuskiego:
Ronald Lasecki
Tytuł pochodzi od Tłumacza.
Pierwodruk przekładu: Xportal.pl
Pierwodruk przekładu: Xportal.pl
Komentarze
Prześlij komentarz