Boliwia wraca do równowagi


 

 

13. marca do więzienia trafiła aresztowana 6 miesięcy temu w swoim rodzinnym mieście Trinidad była tymczasowa prezydent Boliwii Jeanine Áñez, której władze w La Paz zarzucają terroryzm, udział w buncie i spisku towarzyszącym zamachowi stanu z listopada 2019 roku, w wyniku którego pozbawiony został władzy ówczesny tożsamościowy i antyimperialistyczny prezydent Boliwii Evo Morales. Oskarżeni lub wzięci pod nadzór policyjny zostali także ministrowie energetyki, sprawiedliwości i obrony w rządzie byłej tymczasowej prezydent Boliwii. Aresztowana polityk zwróciła się natychmiast do Unii Europejskiej (UE) i uważanej za narzędzie USA Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) o przysłanie misji obserwacyjnych mających nadzorować jej proces1. O „bezstronność” procesu J. Áñez zaapelował szef dyplomacji UE Josep Borrell2.


J. Áñez reprezentuje kręgi konserwatywnej prawicy katolickiej i szybko rosnącej społeczności ewangelikalnej3, która, po wyborze E. Moralesa na czwartą kadencję prezydencką w październiku 2019 roku, zmusiła go do rezygnacji z fotela głowy państwa i opuszczenia kraju. E. Morales ustąpił pod naciskiem kręgów wojskowych i katolickich, działających w porozumieniu z USA, Brazylią i Kolumbią, udając się na wygnanie do Argentyny. Wysunięta przez puczystów J. Áñez wystąpiła wówczas publicznie z Biblią4, zaś autorzy zamachu zadeklarowali, że „Boliwia jest dla Chrystusa, zaś Pacha Mama nigdy już nie będzie miała wstępu do Pałacu Prezydenckiego”.


Sama wysunięta przez boliwijskich konserwatystów na stanowisko głowy państwa J. Áñez jest wyznania ewangelikalnego, co znalazło odzwierciedlenie w charakterystycznym dla tej denominacji chrześcijańskiej akcentowaniu przez nią znaczenia Biblii5. Wywodzące się z tradycji Ajmarów obchody święta nowego roku nazwała „satanistycznymi”, a w usuniętych później tweetach z 2013 r. pochwalała kolonizację, dopatrując się w niej „wyzwolenia” rdzennej ludności z „ciemnoty”6. Przed swoim zaprzysiężeniem J. Áñez wyśmiewała się także z przedstawicieli ludu Keczua7.


Program konserwatywnej ewangelikalnej prezydent wydawał się jednak rysować inne nieco, niż te intuicyjnie narzucające się w katolicko-konserwatywnej Polsce linie podziału polityczno-religijnego: według oficjalnych statystyk, 75% spośród 11, 3 mln. obywateli Boliwii jest katolikami. Tak definiował się również E. Morales, który jednak w konstytucji z 2009 r. zniósł status katolicyzmu jako religii szczególnie chronionej przez państwo8. Będąc katolikiem, E. Morales był bowiem wobec katolicyzmu bardzo krytyczny, obwiniając Kościół rzymskokatolicki o wspieranie hiszpańskiego kolonializmu. W 2015 r. głośno stało się o jego spotkaniu z papieżem Franciszkiem, gdy podarował głowie Kościoła krzyż z sierpa i młota – symbol zaprojektowany przez boliwijskiego księdza Luisa Espinala, będącego zwolennikiem teologii wyzwolenia i zamordowanego przez konserwatywne „szwadrony śmierci” w 1980 r.


Według cenzusu z 2012 roku, 41% Boliwijczyków identyfikuje się w rdzennymi ludami Ajmara i Keczua9. Dane te niemal na pewno niedoszacowują udziału ludności rdzennej w populacji Boliwii10i najpewniej nawet 6 na 10 Boliwijczyków identyfikuje się jako pochodzenia miejscowego11. Większość spośród boliwijskich katolików stoi więc religijnie na stanowisku synkretycznym, na wzór swoich ojców i dziadków czcząc Matkę Ziemię (Pacha Mamę) i innych bogów swojego tradycyjnego panteonu. Widoczne staje się to w Święto Trzech Króli, gdy wierni niosą figurki Dzieciątka Jezus najpierw do świątyń katolickich, następnie zaś do pobłogosławienia starcom będących piastunami tradycyjnych kultów12. Katolicyzm występuje więc w wykształconej przez wieki współistnienia symbiozie z miejscowym pogaństwem w formie religii ludowej, nazywanej niekiedy „chrystopogaństwem”. Polityczny wyraz religia ta znajdowała w znacznej mierze w teologii wyzwolenia, stawiającej postulaty ekonomicznej i społecznej emancypacji rdzennej ludności.


W nurcie tym mieściła się też ludowa religijność E. Moralesa – od 2006 r. prezydenta państwa i pierwszego od niemal pół tysiąca lat władcy Boliwii spośród ludności autochtonicznej. Formułę tą odrzucają konserwatywne katolickie elity pochodzenia europejskiego, wykształcone w jezuickich szkołach w tradycji hiszpańskiego nacjonalizmu katolickiego. Matecznikiem tej warstwy jest głównie nizinny region Medialuna i największe miasta kraju La Paz i Sucre, odnosi się zaś ona z niechęcią do większości populacji zamieszkującej wyżynny region Altiplano i wywodzącej się spośród ludności autochtonicznej. W ostatnich latach, w warunkach globalnej dominacji USA, szybko rosną też w Boliwii liczba i znaczenie prawicowo zorientowanych ewangelikałów; w latach 1970. było ich jedynie 7%, według spisu powszechnego z 2012 r. ich udział w populacji wzrósł już jednak do 18%13. Odrodzenie rdzennych ludów Boliwii uważa się w tych kręgach za renesans pogaństwa i nawałę”satanizmu14”, zaś politykę E. Moralesa – za „komunistyczną” i „ateistyczną”15.


Podziały społeczne biegną więc w Boliwii pomiędzy zwolennikami religii ludowej z jednej strony, a elitami katolickimi i ewangelikałami z drugiej strony. Przy czym, po stronie elit, nie mający oparcia w żadnym znaczącym ośrodku siły, katolicyzm występuje jako „uboższy krewny”w stosunku do bardziej dynamicznego i pewniejszego siebie, bo mającego oparcie w USA, nurtu ewangelikalnego. E. Morales był przedstawicielem tożsamości miejscowej i religii ludowej: w 2009 r. ogłosił Wielonarodowe Państwo Boliwii, uznając status prawny 36 rdzennych ludów i ich języków. Boliwia chronić zaczęła też prawo autochtnonicznych ludów do wyznawania ich wierzeń i praktykowania ich kultów. Sierpień ogłoszono Miesiącem Pacha Mamy, rozpoczynanym rytualną ofiarą z lam i innych zwierząt nad brzegami Jeziora Titicaca16. E. Morales otworzył w La Paz monumentalny 29-piętrowy Casa Grande del Pueblo o architekturze wnętrz inspirowanej miejscową preinkaską cywilizacją Tiahuanaco17. W swojej liturgii politycznej E. Morales posługiwał się często również flagą Wiphala symbolizującą rdzenną cywilizację Ameryki18 oraz mającym podobne znaczenie krzyżem Czakana19.


Po zamachu stanu z 2019 roku, tymczasowa prezydent J. Áñez rozluźniła związki Boliwii z Wenezuelą, Kubą i Nikaraguą. Zamknięte zostały ambasady Boliwii w Iranie i w Nikaragui20 oraz cofnięte poparcie La Paz dla Palestyny. Boliwia uznała też Juana Guaidó za prawowitego prezydenta Wenezueli21 oraz wydaliła ze swoich granic kubańską misję medyczną22. Poprawie uległy za to stosunki z Waszyngtonem i z lokalnym Kościołem katolickim. Rząd podniósł stopy procentowe, obniżył podatki dla największych przedsiębiorstw prywatnych i przeznaczył 600 mln USD na spłatę zadłużenia największych prywatnych firm. Pod presją rozszerzających się po kraju protestów społecznych i dymisji trzech ministrów gabinetu, zaniechano ostatecznie reprywatyzacji największego krajowego przedsiębiorstwa elektrycznego Elfec23.


Przez rok rządów J. Áñez Boliwię paraliżowały niepokoje uliczne, gdy przeciwnicy puczystów blokowali drogi. Spowodowało to niedobór artykułów medycznych i żywności oraz nasiliło ekonomiczne i zdrowotne skutki epidemii SARS CoV-2. Podczas protestów i prób ich pacyfikacji przez siły porządkowe, zabitych zostały dziesiątki, zaś rannych setki ludzi24. Do wyborów prezydenckich J. Áñez początkowo wystawiła swoją kandydaturę, by ostatecznie wycofać się z nich wobec rosnącej popularności Louisa Arce z Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS) – partii E. Moralesa. W wyborach z października 2020 r. L. Arce odniósł zwycięstwo w pierwszej turze, zdobywając 55,1% głosów. Następnego miesiąca z wygnania do Boliwii powrócił E. Morales. W lutym rząd MAS ogłosił amnestię dla uczestników protestów ulicznych z czasów prezydentury J. Áñez25.


Ronald Lasecki

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Popieram akcję Grzegorza Brauna

Separatyści wygrywają w Polinezji Francuskiej

Jak nie być oszołomem