Węgry chronią dzieci przed zboczeńcami
We czwartek, 10. czerwca rządzący na Węgrzech chadecki Fidesz złożył w Zgromadzeniu Krajowym (węg. Országgyűlés) projekt ustawy chroniącej dzieci przed molestowaniem i znęcaniem się, zawierający również zakaz ukazywania pronografii osobom poniżej 18. roku życia, a takze materiałów które „przedstwiają seksualność dla niej samej, lub też promują lub ukazują dewiacje od przyrodzonej tożsamości płciowej, korektę płci lub homoseksualizm”1. Zakaz dotyczy również filmów fabularnych, reklamy i szkolnych programów eduukacji seksualnej.
Projekt ustawy poddano pod głosowanie w poniedziałek 14 czerwca, zaś przegłosowany został we wtorek 15. czerwca większością 157 głosów przy jednym głosie sprzeciwu – projekt poparły zarówno rządzący Fidesz, jak i centroprawicowy Jobbik, głosowanie zbojkotowała natomiast opozycyjna lewicowa Koalicja Demokratyczna. W poniedziałek na ulice Budapesztu wyszli też sprzeciwiający się projektowi demonstranci popierający ideologię „praw człowieka”, wartości zachodnie i promocję zboczeń seksualnych. Do protestów wzywał opozycyjny mer Budapesztu Gergely Karácsony.
Ustawa została skrytykowana przez Komisję Europejską, niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych i jankeską organizację „Human Rights Watch”.
Sekretarz stanu z partii Fidesz Csaba Domotor zapowiedział że „Kodeks karny będzie jeszcze surowszy. Kary będą ostrzejsze”, zapewniając że ustawa wymierzona jest w pedofilów którzy „nie będą już mogli się ukrywać”, zaś „okrucieństwa (wobec dzieci) nie spotkają się już z lekką karą lub darowaniem winy”2. Fidesz podkreślał w ubiegłych latach, że stoi na gruncie obrony tożsamości Węgier jako kraju chrześcijańskiego.
Komentatorzy wskazują, że węgierska ustawa może być inspirowana rosyjskim zakazem propagowania homoseksualizmu z 2013 r. W roku 2020 Węgry przyjęły też ustawę uniemożliwiającą odnotowanie zmiany płci w dokumentach tożsamości. Ocenia się, że obecna ustawa jest próbą konsolidacji konserwatywnego elektoratu przed wyborami przewidzianymi na rok 2022.
Presja wywierana od wewnątrz i z zewnątrz na Węgry przez eksponentów zachodniego postmodernizmu dowodzi, że imperatyw zachowania tożsamości kraju i jego mieszkańców jest nie do pogodzenia z przynależnością do zachodniego bloku geopolityczno-cywilizacyjnego. Blok ten konsoliduje się bowiem obecnie na gruncie skrajnie relatywistycznego paradygmatu postmodernistycznego. Kraje takie jak Węgry i Turcja będą musiały zatem wybrać pomiędzy odrodzeniem w swej tożsamości, a pozostaniem w bloku zachodnim. Inne, takie jak Serbia i Macedonia, będą musiały dokonać wyboru, czy chcą pozostać sobą, czy dać się przeformatować na podobieństwo Zachodu.
Ronald Lasecki
Komentarze
Prześlij komentarz