Jak nie być oszołomem
Pisane w nurcie antysystemowym publicystyka i komentarze narażone są szczególnie na degenerowanie się w oszołomstwo. Warunki temu stwarza społeczny przede wszystkim charakter antysystemowego dziennikarstwa i brak wykształconych mechanizmów weryfikacji poprawności tekstów. Antysystemowy komentariat jest nieliczny, każda inicjatywa jest więc na wagę złota, stąd też rzadko uciekamy się w naszej sferze do selekcji i odrzucania tekstów. Brak jest też zazwyczaj formalnych wymogów dla publikowanych artykułów. Nie ma sensu robienie z tego zarzutu, bo taka a nie inna sytuacja ma swoje źródła w samym charakterze działalności antysystemowej, należy jednak stwierdzić występowanie takiego faktu.
Umysł spekulatywny
Autorzy antysystemowi to na ogół typy umysłów spekulatywnych; starają się doszukiwać związków między różnymi faktami i wysnuwać z nich wnioski. Słabością ich jest częsty brak znajomości technik pozwalających selekcjonować fakty, porządkować je w hierarchii znaczenia, odróżniać różne rodzaje (współ)zależności od współwystępowania, przypadkowego „zderzania się” się czy zwykłego podobieństwa faktów. Ta słabość często wynika z braku formalnego wykształcenia na kierunku w którym publicysta zwraca swoją uwagę. Nawet w przypadku powszechnego już dziś w zasadzie formalnego ukończenia studiów wyższych, nie zawsze zdążymy na nich wykształcić dyscyplinę intelektualną formującą się w oparciu o znajomość logiki formalnej, ogólnej metodologii nauk oraz etyki zawodowej badacza.
Na gruncie niedostatków w tej dziedzinie rodzi się publicystyka oszołomska lub zwyczajnie słaba. Spekulatywny umysł autora doszukuje się związków i zależności tam gdzie ich w rzeczywistości nie ma. Charakterystyczna dla neofitów danej dziedziny i autodydaktów chęć „powiedzenia wszystkiego”co się wie, grozi z kolei niezdolnością selekcji i porządkowania informacji; to typowe dla każdego tzw. szura, że jego wypowiedzi – choć często niezwykle erudycyjne – są faktograficznym chaosem, informacje istotne sąsiadują w nich z traktowanymi z identycznym namaszczeniem truizmami lub pospolitymi bzdurami, a wypowiedzi są przydługie i niezwykle emocjonalne, bowiem autor przedstawia swoje myśli z poczuciem rewelowania czegoś nadzwyczajnego.
Oszołoma bowiem od nie-oszołoma odróżnia właśnie brak metodologii. Wszyscy „szurnięci” w środowisku są zazwyczaj ponadprzeciętnie inteligentni, mają ponadprzeciętną samodzielnie zdobytą wiedzę, nie umieją jednak ze zdobytymi informacjami odpowiednio postępować. Brakuje im dyscypliny intelektualnej nabywanej wraz przyswajaniem sobie reguł logiki, metodologii i etyki. Nie ujęty w karby spekulatywny umysł autodydakta gubi się na poznawczych grzęzawiskach oszołomstwa. Pierwszą pokusą każdego antysystemowego komentatora jest więc snucie szalonych spekulacji, bez próby porządkowania informacji w wiedzę.
Zaradzić temu możemy oczywiście w bardzo prosty teoretycznie sposób: uzupełniając swoje wykształcenie formalne w interesującej nas dziedzinie lub choćby studiując logikę, matematykę, metodologię, etykę. W praktyce nie zawsze rozwiązanie takie jest osiągalne ale ktoś myślący odpowiedzialnie o komentowaniu rzeczywistości powinien do tych celów dążyć.
Hipotetycznie podobne efekty można osiągnąć obcując z wysokiej próby dziennikarstwem, analityką czy literaturą fachową. Umysł niejako nieświadomie miałby przyswajać sobie wtedy reguły poznane przez wybitnych autorów i umiejętnie stosowane przez nich w ich tekstach. Problem z tym rozwiązaniem polega oczywiście na tym, że samouk porusza się po omacku i może mieć problem z odróżnieniem prac wartościowych od miernych czy hochsztaplerskich.
Umysł pyszny
Kolejną, po „puszczeniu na żywioł” swego spekulatywnego rozumu, pokusą czyhającą na antysystemowego publicystę jest pycha. Płynie ona, po pierwsze, z samego faktu że pisze on w kontrze do nurtu oficjalnego, co czyni go kimś wyjątkowym. Po drugie, z dumy z tego, że do swojej wiedzy dotarł samodzielnie. Po trzecie, z przekonania że wie coś, o czym nie wiedzą lub nie chcą powiedzieć inni. Po czwarte, z potrzeby „wyrzucenia z siebie” tej wiedzy i „oświecenia” nią innych.
Antysystemowy publicysta strzec się zatem musi ciągot do pomijania faktów niezgodnych z jego spekulacjami i interpretacjami. Tendencji do traktowania każdej krytyki jako personalnego ataku na siebie i przejawu osobistej wrogości krytyków. W pewnym sensie pochodnego powyższemu przekonania, że wszyscy się przeciw niemu zmówili i starają się go „uciszyć”. Wreszcie pokusy „kombatanctwa”, czyli nieustannego obnoszenia się z rzeczywistymi bądź domniemanymi działaniami wrogów mających „mieszać szyki” danemu autorowi - co powtarzając, ów próbuje podnieść swoją wartość i zwiększyć swoje znaczenie w oczach własnych i w oczach innych.
Pycha prowadzi do egotyzmu, ten zaś zawsze wygląda groteskowo a często też dodatkowo zniekształca perspektywę, prowadząc do spiskologii. „Czerwoną flagą” powinno być, gdy dany autor pisze w dużej części o sobie, formalnie „żaląc się” a w rzeczywistości chwaląc się „prześladowaniami” jakich ma jakoby doznawać i sposobami w jakie sobie z nimi radzi. Po pierwsze, tego rodzaju opowieści, obiektywnie, nie są bynajmniej interesujące. Po drugie, ich motorem napędowym zawsze jest pycha, a często też niepoddana żadnym metodologicznym rygorom spekulacja intelektualna.
Ekonomia myślenia o rzeczywistości
Niezależnie tymczasem od wcześniej przedstawionych rekomendacji praktycznych dotyczących studiowania metodologii, logiki i etyki, warto pamiętać o podstawowej zasadzie ekonomii myślenia: generalnie, rzeczywistość jest tak prosta, jak to tylko w danym przypadku możliwe, a najbardziej prawdopodobne są najprostsze rozwiązania i wyjaśnienia danych problemów. Czynniki do których my przywiązujemy szczególną uwagę nie zawsze też bynajmniej odgrywają najważniejszą rolę w danych procesach i to, że na przykład my sami kibicujemy sprawie palestyńskiej lub sprawie tradycji katolickiej, nie oznacza bynajmniej że cała reszta świata nadaje kierunki swoim zachowaniom właśnie przez wzgląd na te czynniki.
Teoretyczną i metodyczną rekomendacją tego tekstu niech będzie, byśmy – jako antysystemowi publicyści – pamiętali zawsze, niezależnie od naszych spekulatywnych ciągot i poczucia wyjątkowości z racji bycia przeciwko Systemowi, że ekonomia rzeczywistości wciąż jednak działa i tam gdzie możliwe jest rozwiązanie mniej energochłonne, choć może przy tym mniej sensacyjne, tam też jest ono bardziej prawdopodobne; że tam gdzie zależność nie jest konieczna dla wyjaśnienia określonych faktów, tam prawdopodobnie nie występuje; że nasza wiedza nie jest najpewniej jakoś szczególnie wyjątkowa a my sami nie jesteśmy ośrodkiem światowych lub choćby lokalnych intryg politycznych. Nie popadajmy więc w oszołomstwo, bo świat jest zazwyczaj dużo prostszy i bardziej banalny, niż nam się wydaje.
Ronald Lasecki
Pierwodruk: "Chrobry Szlak", listopad 2023
Komentarze
Prześlij komentarz