"Samozaoranie" Grzegorza Brauna


 


Grzegorz Braun „zsuczył” się przed drugą turą wyborów prezydenckich, popierając kandydata PiS. „Sukami” nazywano w rosyjskich więzieniach i obozach pracy osadzonych którzy współpracowali z administracją więzienną lub wręcz weszli z jej przedstawicielami w jakikolwiek kontakt fizyczny – na przykład podnosząc przedmiot upuszczony na ziemię przez strażnika obozowego. Piszą o tym między innymi Warłam Szałamow i Aleksandr Sołżenicyn. Anarchistyczny etos „worów w zakonie” jest, moim zdaniem, doskonałym punktem odniesienia przy formowaniu etosu polskiego Antysystemu.


Objazd przez Brauna nawet najbardziej szmatławych PiS-owskich szczekaczek propagandowych na dwa dni przed wyborami prezydenckimi był widowiskiem doprawdy obrzydliwym. Braun bowiem prowadził tam kampanię na rzecz Nawrockiego bardziej energiczną niż wcześniej na rzecz własnej kandydatury. Na wieczór wyborczy Braun też polazł do jednej z PiS-owskich stacji. Swoją decyzję o poparciu Nawrockiego ogłosił nie na jakimś antysystemowym kanale jak na przykład u Rafała Mossakowskiego, tylko na jakimś PiS-owskim kanaliku. Zachowanie Brauna w ciągu ostatnich dni to jednak nie tylko kompromitacja ale i błąd polityczny.



Zdrada Antysystemu


Po pierwsze, co najmniej piąta część elektoratu Brauna to antysystemowcy. Przyciągnęły ich do Brauna te elementy jego przekazu, za które został wyklęty z wiplero-bosako-mentzenowej Konfabulacji. Teoretycznie powinien więc być to naturalny „twardy” elektorat Korony. Wyborcy ci nie mają bowiem żadnej innej reprezentacji politycznej – opcją jest dla nich jedynie Braun i jego Korona. Sam skądinąd zaliczam się do tej kategorii, poszedłem bowiem po raz pierwszy od bodaj dwudziestu lat na wybory, właśnie żeby zagłosować na Brauna: bo wreszcie miałem na kogo.


My, antysystemowcy zagłosowaliśmy jednak na Brauna jako na alternatywę dla POPiS. Jako korzystną alternatywę, podoba nam się bowiem większość elementów programowych Brauna jak choćby system prezydencki, dostęp do broni, polityka historyczna, w znacznej mierze polityka zagraniczna itd. Większość tych treści występuje jedynie w programie Brauna lub wręcz w programach innych kandydatów obecne są hasła tym ideom przeciwstawne. Braun miał być zatem lepszą alternatywą dla POPiS-u.


Gdybyśmy wiedzieli, że głosując na Brauna, głosujemy tak naprawdę na Nawrockiego, to Braun nie miałby naszego głosu ani nawet poparcia. Byłoby bowiem jasne, że jest elementem Systemu a nie ogniskową alternatywy dla niego. Sam Braun snuł zresztą wizje takiej alternatywy, mówiąc o „szerokim froncie gaśnicowym”. Swoim poparciem dla PiS i tourem po PiS-owskich mediach zamienił jednak „szeroki front gaśnicowy” na „szeroki front IPN-owski” reżymowej prawicy.


Antysystemowcy nie chcą i nie będą głosować na podpórkę dla PiS, Braun zatem już ich głosu nie dostanie. Popierając PiS, Braun bowiem po prostu nas oszukał. A nawet splunął swoim antysystemowym wyborcom w twarz. Wcześniej już zresztą pogardliwie o nas wyrażali się bliscy mu ludzie pokroju Wielguckiego. W 2027 roku – albo wcześniej, w razie przyspieszenia wyborów – nie pójdziemy po prostu na głosowanie, nie będziemy bowiem popierać kandydata na koalicjanta PiS. I nie piszę tego tylko we własnym imieniu, bo ludzi tak myślących jest wśród wyborców Brauna a nawet wśród działaczy Korony całkiem sporo.


Grzegorz Braun powinien pamiętać, że komitety partyjne zawsze dostają nieco mniej głosów niż kandydaci na prezydenta, bo wybory prezydenckie są spersonalizowane, osobowy kandydat jest zaś zawsze bardziej wyrazisty od szyldu partyjnego. Braun, w wyborach prezydenckich zdobywszy około sześciu procent, w wyborach parlamentarnych może balansować na granicy pięciu procent. I strata pogardzanych dziś w jego partii wyborców antysystemowych może zadecydować o tym, że Korona znajdzie się pod progiem.



PiS-izacja elektoratu


Po drugie, Braun popełnił podobny błąd jak organizatorzy Marszu Niepodległości, którzy tak bardzo rozwodnili w jego przekazie treści nacjonalistyczne, że sami stali się na nim egzotyką. Przypomnijmy sobie sytuację z 2018 roku, gdy na forach uczestników MN dość liczne były głosy, by usunąć z niego narodowców, by w marszu bez problemu mógł uczestniczyć demoliberalny PiS-owski prezydent Andrzej Duda.


Przed drugą turą brauniści poddali się natomiast moralnemu szantażowi czy wręcz terrorowi propagandystów i zwolenników PiS, jazgoczących że każdy kto nie poprze kandydata PiS, jest „magdalenkowcem”, zdrajcą, chce sprowadzić sodomską inwazję i zalegalizować aborcję na życzenie. Przypomnijmy sobie hejt jaki spadł na Sławomira Mentzena, gdy ten wypomniał nominatowi PiS sprawę przejęcia kawalerki a potem spotkał się z politykami PO. Podobnym zabiegom zostali poddani brauniści i w efekcie większość z nich stała się wręcz fanatycznymi zwolennikami PiS.


Widać to było po częstotliwości gorących zapewnień braunistów o głosowaniu na kandydata PiS w drugiej turze a także wściekłych atakach na tych zwolenników Brauna, którzy tego poparcia Nawrockiemu odmawiali. Gdy elektorat danego kandydata praktycznie jednomyślnie i z widocznym fanatyzmem popiera innego kandydata, dla tego pierwszego powinien być to sygnał ostrzegawczy, świadczy bowiem że on sam traci na znaczeniu. Z technicznego punktu widzenia bezpieczniejsze jest, gdy elektorat przy braku własnego kandydata (np. w przypadku nieprzejścia przez niego do drugiej tury), rozprasza się lub w każdym razie dzieli na mniej więcej równe części.


Załóżmy bowiem, że dojdzie do przyspieszonych wyborów parlamentarnych, w których sondaże (zapewne fałszowane) będą dawały podobny poziom poparcia PiS i KO. Wyborca Brauna, który za jego własną namową w drugiej turze wyborów prezydenckich zagłosował na PiS byleby tylko zablokować PO, stanie wobec groźby „zmarnowania” głosu na komitet balansujący na granicy progu wyborczego, w sytuacji gdy drugiej tury nie będzie a wybory jak zwykle zostaną odmalowane przez wyborczych „naganiaczy” PiS jako „bój ostatni”, „bitwa o Polskę”, „obrona cywilizacji łacińskiej”, czy w innych jeszcze eschatologicznych ujęciach. Całkiem racjonalne dla obecnego wyborcy Brauna przedzierzgniętego przed drugą turą wyborów prezydenckich za sprawą samego Brauna w fanatycznego PiS-owca będzie więc „ratowanie Polski” poprzez zagłosowanie na bardziej perspektywiczny PiS.


Kolejna warstwa tego problemu to swoboda polityczna samej Korony. Wyobraźmy sobie sytuację, w której rozkład mandatów między blokiem liberalnym a prawicą jest w nowym Sejmie mniej więcej równomierny. Należy wtedy spodziewać się zmasowanej kampanii terroru moralnego ze strony PiS-owskich szczekaczek w których teraz tak dobrze czuje się Braun oraz rozmaitych prawicowych „autorytetów” na rzecz wejścia przez Koronę w koalicję z partią Morawieckiego i Nawrockiego. Braun stanie się więźniem własnego sfanatyzowanego w kierunku poparcia PiS (oczywiście „dla ratowania kraju”) elektoratu, który – przypomnijmy tu – sam pomógł takim uczynić, włączając się przed drugą turą wyborów prezydenckich w popieranie PiS.


Tę drogę przetarła już niegdyś „Samoobrona”, zwasalizowana przez PiS w latach 2006-2007. Gdyby po wyborach 2027 roku powstała koalicja PiS-Konfederacja-Korona, byłoby to odtworzenie koalicji PiS-LPR-Samoobrona. „Grzeczny” Mentzen byłby w niej odpowiednikiem Giertycha i zapewne skończyłby gdzieś w liberalnej opozycji na gruzach PO i swej własnej partii. Braun byłby natomiast odpowiednikiem Leppera, a wiadomo co Leppera spotkało. Seksafera i afera gruntowa zmontowane przez Kamińskiego i Wąsika znalazłyby swój odpowiednik w aferach które przeciw Braunowi zmontowaliby zapewne przy pomocy służb i IPN-u ci sami ludzie, tym razem też pewnie przy wsparciu Jana Żaryna. Braun zostałby zapewne w końcu politycznie „zatłuczony” za „antysemityzm”, jako „ruski agent”, czy pod jakimś innym tego rodzaju pretekstem.



NeoKorona, czyli PiS-Frakcja Rewolucyjna


Braun miał, od czasu wyrzucenia go z Konfabulacji, szansę budowy „szerokiego frontu gaśnicowego”o tożsamości antysystemowej. Zdecydował się jednak budować „szeroki front IPN-owski” z PiS-em i jego naganiaczami. Po PiS-izacji większości jego zwolenników w drugiej turze wyborów prezydenckich i zrażeniu do siebie antysystemowców, NeoKorona znalazła się wobec PiS w pozycji podobnej jak „Solidarna Polska”, pozycja Brauna przypomina zaś pozycję Ziobry: stał się zradykalizowaną wersją PiS, próbując przyciągnąć wyborców PiS bardziej krzykliwą formułą, tak naprawdę jednak będąc pozbawionym elektoratu o osobnej tożsamości politycznej. Braun dał PiS-owi w drugiej turze wyborów prezydenckich ukraść sobie elektorat, a jego partia bez elektoratu będzie mogła żyć tylko dzięki PiS, analogicznie jak „Solidarna Polska”.


Swoim „ralliement” z PiS, Braun przekształcił de facto antysystemową Koronę w NeoKoronę skazaną na bycie satelitą PiS. Ma więc wszelkie szanse stać się antysemicką i antyukraińską wersją Adama Słomki – tak jak tamtej dewastował pomniki radzieckie, tak Braun będzie ukraińskie. Po swoim poparciu PiS w drugiej turze wyborów prezydenckich, Braunowi pozostaje już chyba tylko bycie PiS-Frakcją Rewolucyjną.


Ronald Lasecki


Wesprzyj moją publicystykę


Postaw mi kawę


artykuł na nacjonalista.pl

Komentarze

  1. ŻYDU I CZARNUCHY DO GAZU!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Braun to nie jest antysystem tylko partyjniacki beton.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. winno byc: swoim "REALIGNMENT" a nie Swoim „ralliement” z PiS... poza tym artykul REWELACYJNY

      Usuń
  3. Nigdy nie bylo i nie bedzie antysystemu, wszystko jest jest i bedzie, bylo, jest systemem. Autor bredzi jak anarchista

    OdpowiedzUsuń
  4. 25 marca autor-oszolom, twierdzil ze Braun to autosystem. Dzisiaj niech sie przyzna ze albo Braun to debil.albo sam jest debilem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta jasne. Poza Antysystemem (obowiązkowo pisanym z dużej litery) nie ma zbawienia. Niektórzy zrobili sobie z tego antysystemu nowego świeckiego bożka jak Żydzi zrobili sobie z religii holokaustu. Bardzo dobrze, że pan Grzegorz Braun nie popada w to żałosne manichejskie sekciarstwo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Antysystem istnieje

Dlaczego chrześcijańska prawica nie jest rozwiązaniem?