Léon Degrelle: Walczyłem nie z Rosjanami, lecz z ideologią komunistyczną




Panie generale, walczył Pan w szeregach belgijskich ochotników dywizji „Walonia” na froncie niemiecko-sowieckim. Jak Pan zapamiętał tę wojnę i naród rosyjski?

Léon Degrelle: Rosjanie to wielki naród. Gdy przyszliśmy na tę wojnę, byliśmy przekonani że zetkniemy się tam z marksistowskimi „podludźmi” azjatyckiego typu, którzy siłą przejęli władzę w Rosji i barbarzyńsko unicestwiają naród rosyjski. Tak nam mówiła nasza propaganda. Naprawdę zetknęliśmy się tam z przerażającymi realiami rzeczywistości komunistycznej, zarówno na polach walki jak i na zajętych terytoriach. Bardzo szybko jednak zrozumieliśmy że system polityczny to jedno, a naród i jego sposób życia to coś zupełnie innego.

Rosjanie i Ukraińcy to wielkie narody, mężne, szlachetne, wielkiego ducha. Podziwiam ich. Zetknąwszy się z Rosjanami, zrozumiałem że powinni oni wejść do Rzeszy na równych prawach. Jak wielki europejski naród. Niemiecka idea kolonizacji Rosji stosunkowo szybko stała się w moich oczach niebezpiecznym i niepotrzebnym złudzeniem. Szybko podjąłem starania dla przedstawienia tego punktu widzenia przywódcom niemieckiej Rzeszy – Himmlerowi i Hitlerowi. Wie Pan jednak, jak silne były pangermańskie przesądy... Ile pracy kosztowało mnie przekonanie Himmlera odnośnie Walonów i Francuzów, a także innych Europejczyków niegermańskiego pochodzenia. Ten proces się posuwał, mieliśmy jednak strasznie mało czasu, a już później wybuchła wojna. Walczyłem nie z Rosjanami, lecz z komunistyczną ideologią, która odrzuca Ducha, religię, tradycję, wartości narodowe i rasowe. Rosjan zaś uważam za jedyny młody naród Europy, który ma szansę na odrodzenie narodowe. Od Rosjan nadejdzie dla Europy zbawienie.

Chciałbym także powiedzieć, że mam znacznie lepsze zdanie, w sensie czysto wojskowym, o rosyjskich żołnierzach, niż o sowieckich oficerach. Jestem przekonany, że można było uniknąć wielkiej liczby ofiar, gdyby armią sowiecką dowodzili lepiej przygotowani i bardziej fachowi oficerowie. Uderzało mnie, że nie dbali oni zupełnie o życie swoich żołnierzy. Ile bezmyślnie poniesionych ofiar! Możliwe, że był to skutek tego, że kierownictwo komunistyczne przed wojną zgładziło najbardziej kompetentnych i najlepiej przygotowanych oficerów.

Dlaczego Hitler napadł na ZSRR?

LD: Nie mógł nie napaść. Mołotow postawił Niemcom niemożliwe do spełnienia warunki geopolityczne: kontrola ZSRR nad Rumunią, Finlandią, częścią Skandynawii. To oznaczało by samobójstwo Trzeciej Rzeszy. Najważniejsza była Rumunia. Żądanie Mołotowa by oddać Rumunię pod kontrolę ZSRR oznaczało oddzielenie Niemiec od jedynych liczących się złóż nafty w Europie, w konsekwencji czego Europa Środkowa i Niemcy stałyby się automatycznie zależne od nieeuropejskich dostawców nafty. Hitler nie mógł w żadnych okolicznościach przystać na taki podział stref wpływów, i sam fakt postawienia takich warunków przez stronę sowiecką , całkiem słusznie uznał za wypowiedzenie wojny. Po żądaniu ZSRR by oddać mu Rumunię w 1940 r. nie miało już znaczenia, kto pierwszy rozpocznie działania wojenne – Niemcy czy ZSRR. Wojna faktycznie została wypowiedziana...

Jaki jest Pana stosunek do generała Własowa?

LD: Może wydać się to dziwnym, lecz zawsze czułem do niego silną antypatię. Nie wierzyłem mu. Dwóm przywódcom narodowym nigdy nie wierzyłem – Francuzowi Doriotowi i Własowowi. Czy możliwe jest w ogóle, by tak szybko szczerze zmienić swoją ideologię, zwłaszcza gdy ktoś jest osadzony w niewoli? Zupełnie inna sprawa to ci Rosjanie, którzy przyłączyli się do faszyzmu świadomie – i ci na emigracji, i ci na wyzwolonych od komunistów terytoriach. Mój brak zaufania do Własowa znalazł potwierdzenie, gdy zdradził on Hitlera w związku ze sprawą Pragi. Zdrajca nie może zmienić swej natury. Co to jednak działo się wtedy w Pradze... Nigdy nie widziałem takich bestialstw. Nieszczęsne Niemki – siostry miłosierdzia w szpitalach wojskowych – wyrzucano żywcem przez okna... Zemsta zwycięzców w całej Europie była przerażająca – od tych kaźni i pogromów zginęło ponad dwa miliony ludzi. Milczą o tym oczywiście współcześni historycy.

Czy zmienił Pan dziś, na wygnaniu, swoje poglądy?

LD: W ogóle. Hitler był najwybitniejszą postacią europejskiej historii. Walczył o ideał, o Ideę. Rozwijał się. Zacząwszy jako narodowy, czysto germański przywódca, stopniowo uczył się myśleć kategoriami europejskimi, aż do skali planetarnej. Pewnego razu ośmieliłem się zapytać Hitlera: „Mein Führer, proszę wyjawić mi swoją tajemnicę. Kim Pan, koniec końców, tak naprawdę jest?” - Hitler uśmiechnął się i odpowiedział: „Jestem Grekiem”. Miał na myśli człowieka starożytnej Hellady – człowieka o klasycznym systemie wartości, oddanego pięknu, naturze, prawom ducha i harmonii. Szczerze nienawidził świata współczesnego, zarówno w jego wariancie kapitalistycznym, liberalno-kosmopolitycznym, jak i internacjonalistyczno-marksistowskim. Uważał tę materialistyczną, stechnicyzowaną, cyniczną cywilizację za szczyt brzydoty, po prostu za patologię. Często przedstawia się go jako histeryka, psychopatę z trzęsącymi się rękami. To wszystko kłamstwo i propaganda. Był niezwykle kulturalnym i pełnym uroku człowiekiem, grzecznym, uprzejmym, uważnym. Gdy przegrał tę wojnę, świat stracił szansę na zbudowanie lepszej przyszłości – nie tylko dla Niemiec i Europy, lecz i dla całego globu.

Proszę spojrzeć na jakim świecie dziś żyjemy: zwycięzcy, jego wrogowie, urządzili ten świat ściśle wedle zasady rządów pieniądza, przemocy, kłamstwa, pomieszania i wypaczenia wszystkiego, pielęgnowania najniższych, podludzkich instynktów. Wszystko wokół jest na sprzedaż, wszystko jest małe, wszystko materialistyczne. Brak jest wyższej Idei. My walczyliśmy o to co wielkie, co zrozumiałe dla każdego człowieka... I, wie Pan, na planie duchowym wcale nie przegraliśmy. Oni nie mają jednego – nie mają Wiary. Mamy ją tylko my. My, jako prawdziwi Europejczycy, walczyliśmy o Piękno, Harmonię, Ducha, Sprawiedliwość. To była wojna idealistów i romantyków przeciw dwóm typom materializmu – kapitalistycznemu i marksistowskiemu. Oni mogą nam zabrać nasze życie. Naszej Wiary nam nie odbiorą.

( Léon Degrelle, 1994)

Przekład z języka rosyjskiego: Ronald Lasecki
Źródło:   "Элементы" nr 6/2000
Pierwodruk: Xportal.pl 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Popieram akcję Grzegorza Brauna

Separatyści wygrywają w Polinezji Francuskiej

Jak nie być oszołomem